piątek, 22 marca 2013

Rozdział 3 - After Party.


            - Dostaniesz się na after party.

            Że co?! Mówi to tak, jakby wszystko było już załatwione! Ale niby jak mam to zrobić? Nie ma tam wstępu żadna zeznanych mi osób, więc jak do cholery…? Niech jeszcze tylko powie, że to próba moich umiejętności, jako fotografa, który potrafi przemknąć się wszędzie i uchwycić każdy moment…

            - Dzisiejszy wieczór to twój chrzest bojowy, nie zapominaj – ciągnęła dalej. – Ale nie martw się, mam znajomości, więc możesz się odprężyć. – Zaśmiała się dziewczęco. Starałam się zrobić to, o co prosiła, dziwnie się przy tym czując. Ciotka chyba znała mnie lepiej, niż mi się wydaje.

            - Tak jest, ciociu. Jeśli mi się uda, porobię zdjęcia.

            Wysłuchawszy jej dalszych uwag i instrukcji, rozłączyłam się z ulgą. Chyba dobrze, że dzisiaj ubrałam się bardziej wyjściowo. Moja intuicja chyba nieźle funkcjonuje, dzięki czemu nie wkopałam się w kompletny brak stroju, w miejscu, gdzie będzie od cholery gwiazd.

            Co ja właściwie tutaj robię? Muzyka zagłusza moje szare komórki i ciężko mi się właściwie na czymś skupić. Być może to szum adrenaliny, krążącej w moich żyłach ma w tym jakiś udział, ale siedząc na tym wygodnym krześle, zaczynałam powoli odpływać. Podniosłam się jednak by znów zrobić parę zdjęć. Spostrzegłszy migającą ikonę w rogu ekraniku, zmieniłam akumulator. Musiałam być przygotowana na after party, na które według doniesień ciotki, bez problemu powinnam zostać wpuszczona. Wszystko miało pójść gładko, ponieważ przy wejściu miał stać ‘jej’ człowiek.

            Uznałam, że mogę sobie zrobić chwilową przerwę w pracy. Zawiesiłam aparat na szyi i udałam się w stronę toalet. Nie bardzo jeszcze orientowałam się w tym biznesie. Mijając innych fotografów, zauważyłam, że uśmiechają się oni porozumiewawczo, choć niektórzy zachowywali się naprawdę wyniośle. Wpadłam do łazienki, która na szczęście była pusta i usiadłam między zlewami. Wyjmując z torebki puder, rozkoszowałam się chwilą ulgi dla moich zmęczonych już nóg. Poprawiłam szybko makijaż i starałam się przydymić oczy na czekającą mnie później robotę. Nadaję się do tego, nadaję się do tego – powtarzałam sobie w myślach, kiedy już myślałam że pogoń za fotografiami jest powyżej moich możliwości.

            Odwracając się od swojego odbicia, wróciłam na galę. Wchodząc do obszernej sali usłyszałam ryk tryumfu i obejmujących się chłopaków. Przystanęłam w odpowiednim miejscu, czekając aż udadzą się odebrać nagrodę, po czym uwieczniłam tą chwilę.



                                                               *



            Przez moment zahaczył wzrokiem o postać stojącą przy drzwiach. Mimo iż ciągle się starała, to nie wyglądała nazbyt pewną siebie osobę. Na jej szyi znajdował się pasek, który utrzymywał duży profesjonalny aparat. Zmrużył oczy, przypatrując się, jak jej dłoń delikatnie muska powierzchnię obiektywu. Wyglądała, jakby przygotowywała się do jak najszybszego uruchomienia go i zrobienia zdjęcia, które podbije świat. Wcale się temu nie dziwił. Znał ich. Znał także ten zawód i wiedział, na co ich stać.Z jego doświadczeń wynikało, że zazwyczaj fotografami były wielkie szuje, bezwzględne bestie, które nie cofną się przed niczym, żeby zdobyć dobre ujęcie. Zachowywali się jak potwory, które idą do celu po trupach. Ta dziewczyna jednak nie pasowała mu do tego opisu. Jej delikatna sylwetka i dziewczęca uroda wzbudzała w nim dziwne uczucia, których nie mógł utożsamiać z nienawiścią.Widział już wielu fotografów. W ich oczach często czaiła się jakaś dziwna euforia i zafascynowanie pracą. Ona różniła się od większości z nich. Wydawała się być jakby nie na swoim miejscu. Kiedy wyobraził ją sobie przemykającą między tłumem, aby dostać się do celu, potrząsnął energicznie głową. Niee…sprawiała wrażenie zagubionej.

            Przeklął przez chwilę w myślach,zauważając, że odkąd się pojawiła, myśli tylko o niej. Jego umysł skupił się na jednym punkcie – na tym, w którym się znajdowała. Zauważył, jak szybko przemknęła pod ścianę, chowając się w mniej widocznym miejscu, jak te pasożyty…



                                                                 *



            Czując się trochę niezręcznie w atmosferze panującej wokoło mnie, przemknęłam cicho pod ścianę, nie chcąc zbyt zwracać na siebie uwagi. Nikogo tutaj nie znałam. Dziwne by było znać kogoś, kiedy wszyscy są gwiazdami, nie licząc masy nieodłącznych ochroniarzy, kelnerów i innych osób mających na celu umilenie czasu wybrańcom, znajdującym się tutaj. Tak, gdybym kogoś stąd znała, na pewno nie żyłabym na takim poziomie jak dotychczas, bo prawdopodobnie sama byłabym gwiazdą. Ale nie, nigdy nic szczególnego nie przytrafiło się w moim życiu, a teraz znajduję się tutaj w celach służbowych! Wyłącznie służbowych!

            Musnęłam delikatnie ręką aparat,który nadal posłusznie wisiał na mojej szyi. Zauważając przechodzącego kelnera, w dłoń chwyciłam szampana, znajdującego się na tacy, którą niósł. Oparłam się o kremową ścianę, odchylając głowę. Zauważyłam, że after party to dla menagerów miejsce zawierania nowych znajomości, projektów, czy wpływów, a dla samych zespołów okazja do porządnego popicia. Przyznam, że widząc tyle znanych mi z telewizji czy innych mediów osobowości, dostałam niemałego zawrotu głowy.Wiedziałam jednak, że skoro od teraz mam być taka jak paparazzi, nie mogę okazać jakiejkolwiek słabości. Nie mogę mieć żadnych skrupułów, muszę być bezwzględna i nie liczyć się z nikim ani niczym!

            Sącząc powoli napój, spostrzegłam, jak niektóre osoby powoli się do siebie zbliżają i nawiązują głębsze kontakty. Zaintrygowana, spokojnie obserwowałam to wszystko, a moja ręka samowolnie rwała się w stronę sprzętu. Korzystając z tego, że znajdowałam się w mało uczęszczanym miejscu – pod ścianą, odstawiłam kieliszek, włączyłam aparat i ukradkiem przymierzyłam się do zrobienia zdjęcia.

            - Czy mam od razu wezwać ochronę?

            Męski głos wydobył się zza mojego ramienia. Przez moje ciało przeszedł zimny dreszcz, a po chwili oblało mnie gorąco, wpływając znacząco na rumieniec na mojej twarzy. Przyłapali mnie!

            - Wolałabym nie – odezwałam się na tyle hardym głosem, na ile było mnie w tej chwili stać.

            Powoli odwróciłam się w stronę swojego rozmówcy i zamarłam. Przełknęłam głośno ślinę, mierząc od góry do dołu sylwetkę wysokiego chłopaka. Czarne włosy nadal miał ułożone idealnie, a brązowe oczy mimo mroku, błyszczały, jednocześnie wpatrując się we mnie. Zadarłam głowę do góry, by móc na niego spojrzeć.

            - W takim razie mam nadzieję, że schowasz ten aparat i dzisiejszego wieczoru więcej go nie włączysz, chyba że wolisz, żebym od razu ci go zabrał i po prostu wyrzucił.

            Wzrokiem zjechał na moją dłoń, która ciągle kurczowo ściskała aparat. Z niemym przytaknięciem nacisnęłam odpowiedni przycisk i pokazałam mu wyłączony aparat.

            - Tak może być? – Uśmiechnęłam się, w celu rozładowania napięcia, choć nie byłam pewna, czy tak łatwo mi to popuści. Wydaje się, że tylko on spośród tylu ludzi zorientował się, że nie powinno mnie tu być.

            - Tak. – Jego pełne wargi wygięły się w uśmiechu. – A teraz może napijesz się ze mną drinka? – spytał niespodziewanie.

            - Myślę, że nie jest to najlepszy pomysł. – Uśmiechnęłam się przepraszająco, próbując opanować podejrzliwość i zaskoczenie. Zaraz po tym jak to powiedziałam, zaczęłam zastanawiać się, jak stąd zwiać. Nie zdążyłam się jednak nawet dobrze rozejrzeć, gdy znów się odezwał.

            - Inaczej nie będę mógł mieć cię na oku i nabiorę podejrzeń – skwitował i spojrzał na mnie tak, że już wiedziałam, co oznaczają te podejrzenia.

            - No dobrze – mruknęłam, nie mając innego wyjścia.

            Chwiejnym krokiem mój rozmówca podszedł do najbliższego wolnego stolika. Poczekał na mnie i razem usiedliśmy na małej, dwuosobowej sofie. Aparat położyłam na kolanach. Ścisnęłam zdenerwowana skrawek materiału mojej sukienki. Już wiedziałam, że jest po mnie. Nie pamiętałam nawet, jak on się nazywa! Znam jego zespół, ale jak oni mieli?

            - Jak się nazywasz? – spytał, kiedy poprosił już drinki.

            - Ania – odpowiedziałam nieco spięta. Czy to dobrze, że już wie, jak się nazywam? Jeszcze chwila a pozna całą moją biografię, żeby zdać relację ochronie!

            - A więc powiedz Ania, jak się tutaj dostałaś? Wcześniej widziałem cię na czerwonym dywanie i jestem pewien, że nie powinno cię tutaj być.

            - Myślę, że to jak się tutaj znalazłam nie jest takie ważne – stwierdziłam, a on popatrzył na mnie sceptycznie. O tak, ważniejsze jest, jak się stąd wydostanę! Ale teraz już nic ode mnie nie wyciągnie.

            - Czy już zapomniałaś, że przed chwilą mogłaś stąd z głośnym hukiem wylecieć? Mam nadzieje, że jesteś tylko paparazzo, a nie dodatkowo naszą fanką, bądź co gorsza stalkerką.

            - Nie pochlebiaj sobie, nawet nie pamiętam, jak się nazywasz – stwierdziłam, wzruszając ramionami i od razu tego pożałowałam, gdyż ujawniłam swoją niekompetencję. Nerwowo pociągnęłam łyk napoju. Zadziwiające było, że mimo zaistniałej wcześniej sytuacji tak od razu przeszliśmy na ty, potrafiąc naturalnie rozmawiać.

            - Nie wiesz? To chyba nie jesteś zbyt dobra w swoim fachu. Mylę się?

            - Nie, to mój pierwszy dzień. I nie wiem jeszcze, czy zaliczę go do udanych.

            - Pierwszy dzień, a już odbyłaś wycieczkę na czerwony dywan, prosto pod moje stopy, a także wpadkę na afterparty. Czego ci dzisiaj jeszcze potrzeba?

            - Dobrego zdjęcia.

            Stwierdziłam krótko, spoglądając na niego. Poczułam, jak podnosi się nieznacznie, opierając się łokciami o stół tak samo jak ja. Spoglądał na mnie ciekawsko, a ja znów pociągnęłam duży łyk napoju, starając się na niego nie patrzeć, choć mój wzrok sam podążał w tamtą stronę.

            - Mógłbym ci pozwolić zrobić sobie zdjęcie – odezwał się w końcu, a ja kątem oka zauważyłam, że uważnie obserwuje moją reakcję na swoje słowa. Czyżby sprawdzał, jak zawziętym fotografem jestem?

            - Tutaj? – zdziwiłam się. W końcu jeszcze przed chwilą dostałam kategoryczny zakaz dotykania aparatu.

            - Jeśli masz ochotę, możemy przenieść się w bardziej ustronne miejsce.

            Zakrztusiłam się napojem, kaszląc i wydając odgłosy jak zdychające zwierze. Poczułam, jak jego dłoń odgarnia mi włosy, po czym delikatnie klepie mnie po plecach. Kiedy już odrobinę się uspokoiłam popatrzyłam na niego przerażonymi i załzawionymi oczami, nie wiedząc, co powiedzieć.

            - Spokojnie! Nie o to mi chodziło. –Zaśmiał się dźwięcznie, a na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. -Gazety dużo się rozpisują, ale nie we wszystko trzeba wierzyć – poruszył znacząco brwiami, co znów skwitowałam uśmiechem. Spojrzałam na zegarek i przygryzłam wargę. Czas spadać…

            - Chyba będę uciekać, wolę nie narażać się więcej swoją osobą i swoimi zdjęciami – mruknęłam i podniosłam się do góry. Popatrzył na mnie nieprzeniknionym wzrokiem. Poprawiłam aparat na szyi, posłałam mu ledwo widoczny uśmiech i… zwiałam. Pragnęłam teraz znaleźć się w domu, zdjąć buty i położyć się na łóżku.

            Szybkim krokiem przebiłam się przez dym papierosowy i gęstą, gwiazdorską atmosferę. Ruszyłam w stronę drzwi, a kiedy przekroczyłam ich próg, poczułam przyjemny wietrzyk, orzeźwiający moją twarz.

            - Anne! – Usłyszałam za plecami.Odwróciłam się zdezorientowana. Podszedł do mnie szybkim krokiem i wystawił rękę. – Zayn Malik.

            Poczułam, jak palą mnie policzki, kiedy ściskałam lekko jego dużą dłoń. Miałam nadzieję, że nie był zły. W końcu zapomniałam, jak się nazywał! To gwiazda, a oni mogą nie być przyzwyczajeni do takich zachowań. Żegnając się z nim delikatnym uśmiechem, na który się zdobyłam, odeszłam z miejsca zdarzenia. Wsiadając do czekającego na mnie samochodu, wypuściłam długo wstrzymywane powietrze i zapaliłam samochód, który po chwili zgasł. Dopiero teraz spostrzegłam, jak szybko bije mi serce, a zaraz po tym zorientowałam się, że mój pojazd już całkowicie wyzionął ducha. Czas na pieszą wycieczkę.



                                                                    *



            Wracając do mieszkania, już na progu pozbyłam się butów. Usłyszałam tylko huk, który wydobył się po ich upadku na zimną podłogę. Na boso przemaszerowałam do swojej sypialni, gdzie zdjęłam aparat i rzuciłam się na łóżko. Kładąc się na wznak, wpatrywałam się szeroko otwartymi oczyma w cienie malujące się na suficie. Po chwili jednak szybko znów złapałam za aparat. Otworzyłam zdjęcia, by powoli je przejrzeć. Mimowolnie uśmiechnęłam się lekko na myśl o dzisiejszym dniu. Nie wszystko wyszło jak powinno, ale cieszyłam się, że miałam szansę przeżyć coś takiego.

            Zawiesiłam się na chwilę wpatrując w czekoladowe oczy, patrzące na mnie z góry. W tle widać było gapiów, tłum paparazzi, fanów i przede wszystkim ciemne niebo. Przypomniałam sobie, jak jego pomocna dłoń, zacisnęła się na mojej, żeby pomóc mi wstać. Był cholernie przystojny!  Westchnęłam cicho. Czemu każdy facet nagle przypominał mi o Johnie? W wirze przygotowań do pierwszego mojego zlecenia, zdążyłam już o nim praktycznie zapomnieć. Zawsze w niespodziewanym momencie pojawia się przed moimi oczami, zakłócając myśli.

            Spokojnie ułożyłam się do snu, pod dłonią ściskając puchową poduszkę. Obserwując wschodzące słońce, dzielnie trzymałam się, nie chcąc przymykać powiek. Zmęczenie, które ogarnęło mnie po dzisiejszym dniu skutecznie jednak zabrało ode mnie mętlik panujący w głowie i zamknęło oczy.

            Następnego dnia obudziłam się z bólem przeszywającym moje czoło i skronie. Nie wiem, czym było to spowodowane, ale ponowny natłok myśli już od rana dawał mi się we znaki. Przecierając oczy, podniosłam się do pozycji siedzącej. Mimo lekkich zawrotów głowy, szybko skierowałam się w miejsce, w którym zawsze stało zdjęcie Johna. Przełknęłam ciężko ślinę przypominając sobie to, co spotkało mnie w ostatnich dniach. Słone kropelki natychmiastowo pojawiły się w moich oczach.

            Już nic nie poradzę na te swoje reakcje. Mimo starań, nie potrafię przejść przez życie z uniesioną głową, omijając wszystkie problemy jak gdyby nigdy nic. Biorąc głęboki oddech, odwróciłam twarz, a mój wzrok padł na aparat fotograficzny. Lekko uśmiechnęłam się na myśl o Zaynie, którego miałam okazję wczoraj poznać. Wstając z łóżka sięgnęłam po aparat i szybko podłączyłam go do komputera. Podczas gdy zdjęcia się zgrywały, ja odsłoniłam rolety, wystawiając twarz do porannego słońca, które ogrzało moją delikatną, jasną skórę. Po chwili odwróciłam się w stronę swojego laptopa, stojącego na małym biureczku w rogu sypialni. Szybko odszukując wybrane ujęcia, uśmiechnęłam się na widok ciemnych oczu.

            - Miło było poznać – szepnęłam sama do siebie.



                                                           *



            Przechodząc dumnie londyńskim chodnikiem, uniosłam głowę, by móc spojrzeć na budynek, do którego zmierzałam. Ścisnęłam mocniej uchwyt swojej przewieszonej przez ramię torebki, w której spokojnie spoczywała płytka z moimi nowymi zdjęciami. Mistrzostwem one nie były, jednak niektóre zdecydowanie wydawały się być niepowtarzalne!

            Przechodząc przez obrotowe szklane drzwi i poprawiając spódniczkę, westchnęłam głęboko. Spokojnie, muszę tylko udawać pewną siebie, silną kobietę, która wie czego chce od życia, wie jak to dostać i właśnie zrobiła zdjęcia życia! Słysząc stukot własnych czółenek, przyśpieszyłam kroku, a kiedy dostałam się pod drzwi mojej cioci, zapukałam nieśmiało.

            - Dzień dobry, ciociu. – Uśmiechnęłam się miło. – Przyniosłam zdjęcia, o które prosiłaś – powiedziałam, wsuwając się do środka. Moja ciocia jak zwykle przywitała mnie przesłodzonym uśmiechem, który jednak w jej wypadku wydawał się być całkowicie szczery. Na jej biurku, tak jak przy moich poprzednich wizytach, znajdowało się pełno gazet najróżniejszych wydawnictw, które strona po stronie nieustannie przeglądała.

            - Pokaż, pokaż… – zainteresowała się natychmiastowo, wyciągając dłoń obwieszoną biżuterią w moją stronę.

            Szybko wyjęłam płytę i podałam jej. Zanim się obejrzałam już wyświetlała moje zdjęcia, uważnie je studiując.

            - Tak… te są dobre. – Wskazała na filigranową blondynkę na czerwonym dywanie. – Przydadzą się do działu z modą –mruczała pod nosem, podczas gdy ja obserwowałam ją z niepokojem.

            Czy tylko ja zauważyłam, jak świetne są zdjęcia z perspektywy mrówki, siedzącej na czerwonym dywanie? Nikt nie miał takiego zdjęcia! Ale chyba nie powinnam się nic odzywać, więc tę uwagę zostawię dla siebie.

            - Cieszę się, że Tony mi cię polecił. Zostajesz na stałe, prawda? – Uśmiechnęła się w końcu ciotka.

            - Och… oczywiście, jeśli jest taka możliwość! – Ucieszyłam się. W końcu popłyną fundusze, których w ostatnim czasie strasznie mi brakuje!

            - Usiądź sobie, skarbie. Czas omówić szczegóły twojej pracy i podpisać umowę. – Mrugnęła do mnie porozumiewawczo, a ja jak na niewidzialnych sprężynkach przeszłam przez pokój, by w końcu z wielkim uśmiechem na twarzy opaść na krzesło. Jedyne, co musiałam teraz zapamiętać to etykę paparazzi. Po pierwsze „prawda”. Po drugie „obiektywizm”.No i oczywiście „uczciwość”, w końcu nie możemy być przekupni.

            Tak, to nie powinno być trudne,wszystko sobie zapamiętam.
____________________________

EJ, WIECIE CO?

ZAYN JEST ZAJEBISTY.


5 komentarzy:

  1. Wiem, wiem Zayn jest zajebisty, bo w końcu to mój mąż ;)
    Co do rozdziału to genialny tak zajebisty, że normalnie nadal jestem z bohaterką na gali. Całe opowiadanie jest idealne. Mam na imię Ania i bohaterka też no i jeszcze mój mąż. Dzięki temu mogę wciielić się w postać. To jak opisujesz Zayna jest świetne!!!! Czytam od samego początku twoje wszystkie blogi i bd czytać kolejne jak i tego !!! ;)
    Z ogromną niecierpliwością czekamm na next ;*
    Pozdro, Anka
    One-love-one-band-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam wszystkie twoje blogi i czytam też ten i zapewne będę czytać kolejne. :) Przy twoich opowiadaniach za każdym razem wczuwam się w bohaterkę. To jest magiczne.
    Co do rozdziału, to bardzo mi się podoba, a Zayn um... on był, jest i będzie zajebisty. ZAWSZE xD. Eh.. fajny, fajny, fajny rozdział :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny.
    Nath.

    OdpowiedzUsuń
  3. No pewnie, że jest boski :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Cię, ale ODPIERDOL SIE OD MOJEGO ZAYN'a xD I wciąż czekam na viedo na asku :D
    @Margharette

    OdpowiedzUsuń
  5. fajny blog zapraszamy na naszego http://1d-jedenkierunek-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy oddany komentarz, kocham Cię! x