piątek, 24 maja 2013

Rozdział 17 - Zagubiona.


       - Już wiem, kto musiał to zrobić. – Jej wargi mocniej zadrżały, kiedy oburzona, przyglądając się Zaynowi, wypowiedziała to jedno zdanie.

            - Ale co się stało? – wtrąciłam się, wyglądając zza ramienia Zayna, który wyprostował się momentalnie, poważnym wzrokiem zerkając na panią Grosse.

            - Wodaa! Zalał mnie chłopczyna jeden, bo przecież Ania nie mogła by tego zrobić… – Popatrzyła na nas groźnie, a raczej na chłopaka, który prawie całe przejście zasłaniał swoją sylwetką. W tym momencie jednak nie bardzo wiedział, co powiedzieć. Dosłownie go zatkało, a jego malinowe wargi zastygły. Uniósł jedną brew do góry, patrząc na nią z przekąsem, a ja uśmiechnęła się mimowolnie widząc tą dezorientację.

            - Już idziemy zobaczyć, co się stało. – Uśmiechnęłam się, chcąc załagodzić jej złość, w końcu nic poważnego nie mogło się stać! Staruszka kiwnęła tylko głową i poprowadziła nas za sobą, do mieszkania, znajdującego się piętro niżej. Złapałam Zayna za rękę, uśmiechając się lekko. Ja już znałam możliwości pani Grosse, biedaczek jeszcze niestety nie. Czasem trzeba się z nią poważnie naużerać! Gdy tylko znaleźliśmy się w jej mieszkaniu, zaprowadziła nas do łazienki i pokazała stojącą tam wodę!

            - Słyszałam, jak woda u was leciała, słyszałam. Chcieliście? To teraz macie! – Kiwnęła głową w kierunku przemoczonej posadzki. To prawda, brałam prysznic, ale przecież tyle wody nie spadłoby z sufitu! Nawet gdybyśmy ją zalali, porobiłyby się zacieki na ścianach, a tyle wody nie stałoby na podłodze. Zerknęłam przelotnie na Zayna, który wzruszył ramionami.

            - Pralka się pani zepsuła – powiedział na głos. Jednak gdy tylko napotkał groźny wzrok kobiety i zauważył, jak jej wargi wyginają się w krzywą linię, od razu sprostował swoją wypowiedź. – Zaraz tu posprzątamy!

            - Taaak, tak – poparłam go, energicznie kiwając głową. – Niech się pani niczym nie przejmuje!

            Wyprowadziłam ją z łazienki, kierując w stronę jednego z wygodnych foteli. Dobrze, że chociaż dla mnie nie była tak wstrętna! Już po chwili wróciłam do Zayna, który usiadł na skrawku wanny.

            - No to się wpakowaliśmy – mruknął, patrząc na mnie z lekkim uśmieszkiem.

            - Och… no wiesz, zalałeś jej łazienkę, to teraz cierp! – Weszłam do środka, a moje kapcie momentalnie zrobiły się mokre, nasiąkając rozlaną wszędzie wodą. Słysząc charakterystyczne chlupanie, podeszłam do chłopaka i założyłam mu ręce na kark. Nachyliłam się nad nim i musnęłam jego pełne wargi.

            - No to teraz już mamy rozrywkę na sobotę – uśmiechnęłam się lekko, wskazując na wodę.

            Niespodziewanie pociągnął mnie tak, że usiadłam okrakiem na jego kolanach. Zaśmiałam się do jego ucha. Po chwili jednak szybko się podniosłam, obciągnęłam ubrania i złapałam za znaleziony mop, będąc gotowa do pracy. W swoją dłoń chwyciłam ścierkę, która po chwili wylądowała na twarzy Zayna. Spojrzał na mnie groźnym wzrokiem, jednak posłusznie wraz ze mną zaczął usuwać wodę z podłogi. Nim się zorientowałam, poczułam ześlizgujące się po moich plecach krople wody. Zimny dreszcz przeszył moje ciało i wzdrygnęłam się, odwróciwszy się w stronę chłopaka. Założyłam dłonie na biodra i spojrzałam na niego karcącym wzrokiem.

            - Hej, hej… co ty robisz? – Po chwili roześmiałam się, bo kolejna porcja zimnej wody uderzyła mnie prosto w twarz. Zamknęłam gwałtownie usta. Schyliłam się, nabierając w szczelnie ściśnięte dłonie wody i oddałam mu.

            - Mokra wyglądasz taaaak seksownie – zamruczał do mojego ucha, wcześniej obejmując mnie w tali i przyciągając do siebie mocniej.

            - Ach taaak? – przeciągnęłam, wyrywając się z jego objęć. – A jak wyglądasz ty? – Zaśmiałam się pod nosem, łapiąc za słuchawkę prysznicową. Odkręciłam na chwilę wodę, a jej strumień skierowałam prosto na niego. Zdezorientowany ruszył w moją stronę. Nie zdarzył już jednak uchronić się przed wodą. Poczułam, jak jego dłonie łapią za moje nadgarstki. Próbowałam się wyrwać z jego uścisku, a wtedy słuchawka wyślizgnęła się z moich palców i spadając na dół, opryskała nas oboje. Momentalnie poczułam, jak nowe pokłady wody opływają moje stopy. Zachwiałam się niepewnie na ślizgach płytkach i to był błąd! Wymachując rękoma, nie zdołałam utrzymać się w pionie. Nie ma to jak zgrabność! Zayn, który nadal trzymał moje ręce, wygiął się pod moim ciężarem. Zdążył mnie utrzymać, przyciągając w swoją stronę. Czułam jak cała moja bluzka, spodnie i włosy przemiękają do suchej nitki i przyklejają się do mokrego ciała. Nabrałam głęboko powietrza do ust i przymknęłam oczy.

            - Aaa… wyłącz to! – zaczęłam krzyczeć.

            Gdy zauważyłam, że niesforny strumień wody został już opanowany, zerknęłam niepewnie na Zayna. Woda spływała po jego twarzy, kiedy patrzył na mnie z lekko uniesioną brwią.

            - Co to miało być? – spytał poważnie, jednak widziałam iskierki zadowolenia połyskujące w jego oczach.

            - Mówiłeś, że lubisz mnie mokrą – zaśmiałam się cicho.

            Jego brązowe oczy ponownie były radosne. Jak małe dziecko, cieszył się z każdej takiej chwili, rozkoszował tym, co oboje nabroiliśmy. Dotknęłam dłonią jego policzka i przejechałam wzdłuż jego ust.

            - Czas na sprzątanie.

            Kiwnął posłusznie głową, dając znak, że jest gotowy na starcie z mokrą i niebezpieczną posadzką.

            Już prawie skończyliśmy, gdy do środka wślizgnęła się pani Grosse. Uśmiechnęłam się do niej, zgarniając do tyłu moje długie, przemoczone włosy. Oboje nic nie odezwaliśmy się na temat naszego wyglądu. Grzecznie zakomunikowaliśmy, że skończyliśmy swoją pracę, więc teraz zmywamy się na górę. Kiedy tylko opuszczaliśmy pomieszczenie, zauważyłam mierzący nas wzrok sąsiadki i ciche westchnięcie.

            - Co ten chłopak z nią robi?

            Cóż… chyba rozkochuje mnie w sobie coraz bardziej! A mi jest z tym tak cholernie dobrze, że aż boję się tego uczucia! Nic nie zmieni faktu, że czuję się w jego towarzystwie cudownie. Ciągle towarzyszył mi ten przejmujący dreszcz i motyle w brzuchu, kiedy jego usta dotykają moich. Spojrzałam na Zayna i oboje wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia. Wcale nie przeszkadzało nam to, że byliśmy cali przemoczeni. Z uśmiechami spletliśmy nasze dłonie, kierując się na górę.



                                                                          *



            Siedział na sofie w dużym, przestronnym salonie. Puszyste, aczkolwiek stylowe dywany, leżały jak wyspa na ciemnych panelach, pokrywających podłogę. Lampa, zapalona w rogu pomieszczenia, powodowała, że wnętrze przyciągało swoją przytulną atmosferą. Miękkie, liczne poduszki, ułożone pod jego plecami. Ciągle się w nie zapadał i ciągle poprawiał swoje oparcie, aby opierać się stabilniej.

            Przetarł dłońmi zmęczoną twarz. Miał wieczór tylko dla siebie, jednak wolałby dzielić go znów z nią. Nie zapomniał jednak, a raczej nie miał możliwości, żeby zapomnieć, że ona ma jeszcze pracę. Tak jak on, musi zarabiać na swoje utrzymanie. Najgorsze było to, że im ciekawsze zdjęcie zrobiła, mogła dostać za nie więcej pieniędzy. Chciałby wspomóc ją finansowo, przecież miał warunki ku temu, nie chciał jednak, by czuła się… kupiona. Z drugiej strony nie podobała mu się jej praca, mimo, że wyjaśniła mu, iż już dawno skończyła z pogonią za gwiazdami. Właściwie to rzadko ta pogoń wychodziła jej na dobre. Kiedy opowiedziała mu o starym przesądzie, parsknął śmiechem. Twierdziła, że fotograf, który raz da się sfotografować w trakcie pracy, nie zrobi kariery w tym biznesie, gdyż prawdziwy paparazzo jest jak szpieg – nieuchwytny i niewidzialny. Śmiał się, patrząc z jaką powagą to mówi, jak zabawnie marszczy czoło i krzywi się pod wpływem jego reakcji. Bardzo zależało jej na tym, żeby dobrze wykonywać swoją pracę. Teraz jednak cieszył się, że ten przesąd rzeczywiście miał coś w sobie…

            Powiedziała mu, że skończyła z tym. Teraz fotografuje gwiazdy i ludzi publicznych tylko wtedy, gdy są w pracy. Twierdziła, że nie narusza ich prywatności, jednak on miał już spore doświadczenie z ludźmi z jej otoczenia i na początku sceptycznie podchodził do jej deklaracji. Chciał jej wierzyć i  właściwie tak było. Nawet jeśli naginałaby prawdę, to czuł, że mimo wszystko ślepo udawałby, że nie widzi nic nieodpowiedniego.

            Nie powiedział o tym wszystkim Harryemu. On przecież nie uwierzył by w ani jedno słowo. „Omotała cię” – skwitowałby zapewnienia o jej prawdomówności. Dobrze wiedział, jak jego przyjaciel potrafi być uparty. Oboje tacy byli, dzięki temu zawsze dostawali to, co chcieli. Dzięki temu też odnieśli sukces.. Zawsze wiedzieli, jak zdobyć to, czego im potrzeba.

            Zwilżył wyschnięte wargi, chwytając w dłoń pilot. Włączył pierwszy lepszy kanał, na którym jakaś reporterka wypowiadała się na bliżej nieokreślony temat. Nie słuchał tego, co mówiła, nie zwracał uwagi na obrazy przewijające się przed oczami, teraz widział ją. Spała wtulona w jego nagą klatkę piersiową, która unosiła się miarowo. Obserwował, jak jej włosy, rozsypane na ramionach, tworzą zawiłe kształty, a malinowe usta układają się w zabawny dziobek. Była taka niewinna, a zarazem pewna swego. Była zagubiona w świecie, z którego niedawno się wyrwała, a powoli zagłębiała się w inny, ten, w którym ucieczka przed oczami tysięcy ludzi to codzienność. Zagłębiała się tam razem z nim. Oboje wpadali w otchłań, z której ciężko jest się wygrzebać. Z miłości raczej ciężko się wyleczyć. Może trwać ona latami, możesz myśleć, że wszystko już za tobą, jednak w najmniej oczekiwanym momencie okaże się, że to uczucie powoli do ciebie powraca.

            Westchnął bezgłośnie, nie chcąc przypominać sobie wszystkich dziewczyn, z którymi wcześniej się spotykał. Same wypłynęły jednak na powierzchnię jego myśli, jakby chciały być do niej porównywane. Nie mógł jednak tego zrobić, tu nie było czego porównywać. Wszystkie poprzednie były tyko po to, żeby zaspokoić jego potrzebę fizycznej bliskości. Żadna nie zbliżyła się ani o minimetr do jego zabarykadowanego wnętrza. Choć wydawało im się, że to miłość, za każdym razem się myliły. Każda miała nadzieję, że ta jedna wspólna noc coś dla niego znaczy, widział to w ich spojrzeniu i gestach, żadna jednak nie miała racji. Każda się zawiodła.

            Chcąc uwolnić się od niesfornych myśli, wstał energicznie, powracając do świata żywych. Przemierzając przestronne mieszkanie, wspiął się na schody prowadzące do ich sypialni, łazienek i innych mniej ważnych pomieszczeń. Wiedział, gdzie szukać Stylesa. Otworzył szybko mahoniowe, masywne drzwi. Dobrze wiedział, że już mało czasu pozostało mu do wyjścia.

            - Paul z ekipą za chwilę powinni być – zakomunikował, jednocześnie sugerując, że powinien przyśpieszyć strojenie się.

            - Tak, tak… już za chwilę idę – mruknął, zerkając na swoje odbicie w lustrze. Przetestował swoje czekoladowe spojrzenie, uniósł jedną brew do góry i uśmiechnął się nieznacznie. Tak jest, każdy z nich miał to wyćwiczone do perfekcji. Po tylu latach wiedzieli już, co dobrze wygląda w obiektywie aparatu, a jakich zachowań lepiej unikać. Nauczyli się także nie reagować zbyt gwałtownie na flesze, chcąc uniknąć efektu naćpanej twarzy na fotografii. Zayn popatrzył jak Harry chwyta za perfumy i wylewa ich sporą część na siebie.

            - Bo kwiatki powiędną. – Zaśmiał się, widząc jego poczynania.

            - Nie przesadzaj. – Tamten wyprostował się dumnie, znów zerkając na swoje odbicie w lustrze. – Coś chciałeś? – mruknął jeszcze, pakując swoją podręczną torbę.

            - Nie…

            Harry zerknął na niego podejrzliwie, wiedząc, że coś jest grane. Wyczuwał to w samym jego głosie, spojrzeniu, czy też zachowaniu.

            - Uh… bo wiesz, że prawdopodobnie będzie tam Ania?

            - Niby skąd miałbym wiedzieć? – zapytał zdawkowo. Nie chciał być dla niego odpychający, w końcu to jego kolega z zespołu, są praktycznie jak bracia. No ale na miłość boską… czy on musi spotykać się akurat z paparazoo? Chciał czy nie, musiał być choć trochę tolerancyjny w stosunku do tej dziewczyny. Nie chciał jednak wykazywać się ani gramem entuzjazmu. Niech sobie nie myśli, że zmienił do niej nastawienie!

            - Mam nadzieję, że nie będziesz patrzył na nią jakoś krzywo – Zayn odezwał się szybko, a gdy napotkał szydercze spojrzenie loczka, zaraz dodał. – Ona dobrze widzi, że nie pałasz do niej sympatią.

            - To dobrze. Nie będę musiał jej oszukiwać. – Wzruszył ramionami.

            - Harry.

            Zayn spojrzał surowo prosto w jasne, zielone tęczówki.

            - Och… przecież dobrze wiesz, że postaram się nie patrzeć na nią krzywo! Ale nic nie obiecuję!

            - Muszę zapalić – stwierdził, kierując się na dół.

            Po chwili już go nie było.



                                                            *



            Podniosłam potężny aparat do oczu, znów naciskając przycisk robiący zdjęcia. Stałam prawie naprzeciw wybiegu, a kolejne modelki pojawiały się przed moimi oczami. Ich zwiewne kreacje wcale teraz nie przyciągały mojego wzroku, no… może troszeczkę! W każdym razie skupiałam się teraz na pracy! Tak, to jest to. Oderwałam się na chwile od aparatu, czując nasilający się ból w plecach. Wyprostowałam się, po czym przykucnęłam, nie chcąc się ponownie schylać. Z namysłem zerknęłam na obiektyw. Szybko zmieniłam ustawienia przesłony, a także zwiększyłam szybkość migawki. Gotowa do dalszej pracy, znów przybliżyłam urządzenie do swojego bacznego oka. Zamrugałam gwałtownie i znów spojrzałam przez wizjer, a kiedy zobaczyłam to, co zobaczyłam, zakrztusiłam się własną śliną i ledwo udało mi się złapać odpowiednie ujęcie. Co to ma być?!

            Spokojnie. Powiedzmy, że rozpływam się w stoickim spokoju, a przynajmniej chciałabym, ale nic nie poradzę na to, że widok tej, tej… modelki?! Tak, modelki! Widok tej modelki powoduje, że nie mogę normalnie myśleć, a moja krew się burzy. Spojrzałam jeszcze raz przed siebie i zauważyłam, że nie poznała mnie. Mnie! Nikki, która jakiś czas temu odebrała mi faceta, nie poznaje mnie! Nieco spłoszona rozejrzałam się dookoła, kiedy uświadomiłam sobie, że blisko niej może czaić się inny, niezbyt mile widziany osobnik. Na samą tą myśl serce podeszło mi do gardła, a dłonie zaczęły się pocić. Nie mogłam jednak długo rozglądać się po ciemnej sali, gdzie jedynym oświetlonym obiektem był wybieg, ponieważ kolejna modelka dumnie kroczyła już w moją stronę. Szybko skupiłam się, choć było to ciężkie, na tym co miałam do zrobienia.

            Niecierpliwie czekałam na koniec pokazu, a jednocześnie bałam się, że ujrzę go gdzieś w tłumie. Chyba nigdy nie będę gotowa na bezpośrednią konfrontację! Po tym jaki był dla mnie gdy byliśmy razem i jak się zachowywał, gdy mnie zdradzał, nie byłam tak właściwie pewna, gdzie znajduje się jego prawdziwe ja. Jedno wiedziałam na pewno, a przynajmniej wystarczająco wbito mi już do głowy, że to nie jest osoba dla mnie i przebywanie w jej towarzystwie nie wpłynie na mnie korzystnie! Ale zaraz! Po co ja się tym martwię? Przecież jego tu nie ma, nie ma! Nikt nie powiedział, że ciągle z nią jest. To, że był z nią widziany o niczym przecież nie świadczy! A nawet jeśli… czy zabrałaby go na swój pokaz? No właśnie, no właśnie…

            Co ja sobie myślałam?! Ona jest modelką, a ja… fotoreporterką. Wybrał modelkę! Wysoka, wychudzona, zgrabna, długie nogi i blond włosy. Co mógł widzieć w takim kurduplu, no nie oszukujmy się, jak ja? Uch…

            Dostrzegłam, jak na wybieg wchodzi projektantka, a jej modelki podążają za nią. Westchnęłam z ulgą. Jeszcze tylko trochę zdjęć znanych osobistości i ulatniam się do domu. Przebiegłam wzrokiem po pierwszych rzędach. Mój wzrok trochę dłużej zatrzymał się na brązowowłosym chłopaku. Szybko uniosłam aparat i zrobiłam mu zdjęcie. Popatrzyłam na nie z nieco krzywym uśmiechem – nie wyszedł zbyt dobrze. Tak, to był Harry. Nie zamierzałam jednak zdradzać się, że w ogóle zauważyłam jego obecność, noo… chyba że miałabym mu zrobić jeszcze jedno zdjęcie. Tak poza tym oprócz mnie było tutaj niewielu fotografów. Wszystko dlatego, że organizatorzy nie chcieli mieć tutaj wielkiej pogoni za osobistościami. Miał być to miły, kulturalny pokaz i mała wyżerka zaraz po nim.

            Zauważyłam, że światła stopniowo rozjaśniają się, wciąż pozostając przygaszonymi. W tym miejscu zadbano nawet o odpowiedni klimat zaraz po pokazie. Zaczęłam dyskretnie przemieszczać się między stolikami, tak aby prawie nikt nie zwrócił na mnie większej uwagi. Po serii głośnych braw w sali rozbrzmiały rozmowy. Chcąc nie chcąc, uchwyciłam jedno spojrzenie. Natychmiast jednak odwróciłam się, próbując nie zwracać uwagi Stylesa. Jestem w pracy! Dlaczego jednak śledził mnie wzrokiem? Czyżby miał wrażenie, że na potrzeby dobrego zdjęcia zaraz włożę ten aparat komuś w tyłek? Nie, nie denerwuję się. To przyjaciel Zayna. Był dla mnie miły, kiedy widziałam go ostatnim razem i choć dobrze wiemy, że się nie lubimy, to muszę go tolerować.

            Nagle poczułam mocny uścisk w okolicach mojego zgiętego łokcia. Szczupłe palce wbiły się gwałtownie w moje ramię, zakleszczając się silnie. Zaskoczona nie zdążyłam odwrócić wzroku, bo ten ktoś już odciągał mnie w bardziej ustronne miejsce. Stanął, sapnął, a piwne spojrzenie omiotło moje policzki, usta, nos i dłonie.

            - Czego chcesz? – warknęłam, zanim zdążył wypowiedzieć choć jedno słowo.

            - Ania, to wszystko potoczyło się beznadziejnie. Sam już nie mogę odnaleźć się w tym, co robiliśmy dobrze, a co nie. Uważam, że powinniśmy o tym zapomnieć.

            Zatkało mnie. Patrzyłam na Johna szeroko otwartymi oczami, nie wierząc w to, co dotarło do moich uszu..



7 komentarzy:

  1. Wspaniały jak zawsze! Nie mogę się doczekać kolejnej części <3
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany, ale rozdział.. ! Meeega, kochana, jak ty to robisz, ze każdy twój rozdział jest genialny? Rewelacja. :)
    Pozdrawiam : eyes-of-the-world.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. dalej :)
    http://do-not-forget-about-mee.blogspot.com/2013/05/louis3.html

    OdpowiedzUsuń
  4. supeeeer <3 pewnie masz mnie dosc po ostatnim komentarzu haha? :D wybacz ale nie zamierzam na razie dac Ci spokoju :p kocham to opowiadanie. kurde mol nie wiem co napisac xd zatkalo.
    ubostwiam romantyczne scenki z Zaynem, wiecej takich! :) niecierpliwie sie, dodaj szybko kolejny rozdzial proooooooosze <3

    Vicky xx

    ps. zycze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pf....ale z nikki i johna sa swinie! Pasuja do siebie xD...a co do rozdzialuzaczepisty. Ona ma zzaynem byc. Fajnie by bylo gdyby john spbie pszedl i zaczepila by ja nikki ktora by wylala na anie sok mowiac by trzymala sie z daleka od johna...ale to tylko sa moje sygestie. A nastepny rozdzial pozostawiam twojej wyobrazni. Patti xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ann jest juz z zaynem ale to szczegol -.-

      Usuń
  6. Świetnyyy <3 Pisz szybko następny, bo już nie mogę się doczekać .!! ^^ *,*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy oddany komentarz, kocham Cię! x