niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 7 - Twarda jak stal.


Dwa kolejne dni spędziłam na przyjęciach, gdzie moim zadaniem było oficjalne robienie zdjęć gwiazdom. Ani przez chwilę nie chciałam myśleć o Johnie. Zayn także pojawiał się w moich myślach, ale próbowałam wypchnąć go z nich tak szybko jak się zjawiał. Tak naprawdę nie wiadomo, czy jeszcze kiedyś się spotkamy, w końcu ma na głowie swoje sprawy. Ale wracając do tematu mojej pracy. Wreszcie czułam, że mam po co żyć. Z dziecięcą radością otwierałam gazety, w których zamieszczane były moje zdjęcia, a ja czułam ciągłą satysfakcję. Za każdą z fotografii dostawałam odpowiednią sumę. Nie były to jakieś gigantyczne pieniądze, jednak byłam cholernie z siebie zadowolona, w końcu dopiero rozpoczynam swoją przygodę z zawodem fotografa. Aby moje zdjęcia dobrze się sprzedawały, musiałby przedstawiać jakiś chwytający temat, a bankiety i przyjęcia to pójście po najłatwiejszej linii. Szczerze mówiąc… pasowało mi to, nie czułam się na siłach aby śledzić kogoś pół dnia tylko po to, żeby zrobić mu jedno zdjęcie. To nie dla mnie.

- Aniaaaa!

Dłoń mojej przyjaciółki znalazła się w moim polu widzenia. Momentalnie ocknęłam się z zamyślenia i uśmiechnęłam się do niej niewinnie.

- Mówiłaś coś? – Oby nic nie mówiła! Znów zapadłam na chorobę zwaną zamyślenie, nie chciałam się do tego przyznawać.

- Oczywiście, że mówiłam! Po prostu mnie nie słuchasz – oburzyła się Kate, a ja posłałam jej przepraszające spojrzenie.

- W takim razie powtórz wszystko raz jeszcze!

Zaśmiała się radośnie, jakby nikt ani nic, nie mogło zepsuć jej dobrego nastroju. Momentalnie mi ulżyło i spojrzałam na jej zarumienioną twarz, kiedy znów zaczynała gadać bez końca. Moja głowa została zasypana tysiącem nowych informacji o Carlu, kelnerze, którego poznałyśmy jakiś czas temu. Niefortunnie potłukłam wtedy szklankę, a on był tak miły, że pomógł nam sprzątnąć to, co z niej pozostało. Od razu zauważyłam, że obydwoje patrzą na siebie maślanym wzrokiem. Krótko po tym wydarzeniu, Kat umówiła się z nim na wieczór, a teraz nie jest w stanie powstrzymać się od opowiadania jak przystojny i kochany jest to facet. Tym razem słuchałam wszystkiego, co mówiła z wyjątkową uwagą, nie mogąc sobie pozwolić na uronienie chociażby słowa. Przytakiwałam i uśmiechałam się sama do siebie, widząc jej radosną twarz i błyszczące oczy.

- Ania – zaczęła w końcu, przerywając swój monolog. – Jesteś jakaś rozkojarzona.

- Wydaje ci się – stwierdziłam i odgoniłam od siebie myśli o Johnie, Zaynie i pracy.

- Powiedz… –  Katy urwała, gdyż moja komórka rozdzwoniła się, obwieszczając wszem i wobec, że ktoś chce ze mną porozmawiać.

Spojrzałam na wyświetlacz i przełknęłam głośno ślinę. Znów on.

- Tak?

- Mieliśmy pogadać. – John odezwał się natychmiastowo.

Uh… trzeba było nie odbierać! Zagryzłam niezręcznie wargę. Obiecałam, że z nim porozmawiam i teraz chyba nie mam innego wyjścia.

- Dobrze, spotkamy się w naszej kawiarni za pół godziny.

- Będę – usłyszałam tylko, po czym rozłączył się.

Zrezygnowana opuściłam rękę. Czasami myślę, że wolałabym go już więcej nie widzieć, choć z drugiej strony… Powinnam wysłuchać, co ma mi do powiedzenia, prawda? Podniosłam wzrok na Kate, która przyglądała mi się uważnie. Jej oczy śledziły każdy mój gest. Wymusiłam uśmiech i podniosłam się z siedzenia.

- Niestety muszę już iść – stwierdziłam, zerkając na nią przepraszająco.

- Kto to? – spytała ciekawsko.

- Emm… – Zastanowiłam się chwilę. – To z pracy. – Kłamstwo ciężko przeszło mi przez gardło. Myślę, że nie powinna wszystkiego wiedzieć. W końcu… to nic takiego. Pójdę tam, wysłucham, co mój były chłopak ma mi do powiedzenia i odprawię go z kwitkiem. Tak! Tak zrobię!

W ciągu dwudziestu minut zdążyłam dojść na miejsce spotkania. Stanowczo postanowiłam sobie nie ulegać jego magicznemu wpływowi. Będę twarda jak stal i zimna jak lód, mimo iż nigdy nie wychodziło mi to tak jak trzeba. Poradzę sobie! Zaglądając przez duże okna do środka dostrzegłam go, siedzącego przy bordowej ścianie. Mogłam się spodziewać, że będzie na mnie czekał. Wzięłam głęboki wdech, po czym nacisnęłam klamkę. Usłyszałam jak gdzieś nad moją głową rozdzwoniły się dzwoneczki. Przymknęłam na chwile oczy. Miałam wrażenie, że wszyscy, łącznie z Johnem, zawiesili na mnie wzrok. Tak bardzo chciałam przejść niezauważona i zakończyć tę sprawę. Powoli podeszłam do stolika, przy którym się znajdował. Czułam jak moje nogi uginały się pod ciężarem ciała i podenerwowania, jakie we mnie wzrosło. Jeszcze chwila, a zacznę się zataczać! Czym prędzej usiadłam naprzeciwko niego.

- Jak się czujesz? – spytał troskliwie, a ja poruszyłam się niespokojnie. Niewidoczna dłoń zacisnęła się na moim sercu.

- Całkiem dobrze. – Uśmiechnęłam się nieznacznie. Natychmiastowo zganiłam się za ten serdeczny gest. Miałam być przecież zimna jak lód!

- Czego tak właściwie chciałeś? – Mój ton zmienił się na bardziej nieprzyjemny. Niech wie, że wszystko już skończone. To ja kończę z nim!

- Ania… – Przeciągnął moje imię, a ja odwróciłam wzrok. – Spróbujmy jeszcze raz, proszę!

No to teraz palnął z grubej rury! Ale ja jestem silna i stanowcza.

- Nie, John. Między nami już nie może być tak jak dawniej.

- Jeśli będziesz chciała, to wszystko będzie cudownie. Musisz po prostu dać nam szansę. Ann… przecież wiesz, że tak jest! – Ekscytacja w jego głosie spowodowała, że kilka osób siedzących najbliżej, obejrzało się ciekawsko, a ja odwróciłam od niego wzrok.

- John, chyba powinnam wracać z powrotem. – Tak jak zdecydowałam, tak zrobiłam. Muszę uciekać stąd zanim mnie złamie. Czułam, że… już dłużej nie wytrzymam. Wstałam, obciągnęłam bluzkę i szybkim krokiem wyszłam z kawiarni. Nie zdążyłam jednak dojść zbyt daleko, gdyż poczułam męską rękę na ramieniu. Zacisnęłam dłonie i odwróciłam się do niego zmęczona. Popatrzyłam w jego piwne oczy i westchnęłam.

- Odwiozę cię, dobrze?

Nie, nie, nie! Niedobrze!

Uchyliłam usta, chcąc powiedzieć mu to, co kotłowało się w mojej głowie. Kiedy jednak delikatnie przesunął kciukiem po moim policzku, zrezygnowałam. No dobra, niech mu będzie! To nic między nami nie zmieni! Kiwnęłam na zgodę głową i udałam się za nim. Kiedy tylko usiadłam na miejscu pasażera, popatrzył na mnie badawczo, jednak szybko odpalił silnik i ruszył. W skupieniu kierował pojazdem, a ja nie mogłam się powstrzymać przed rzucaniem mu ukradkowych spojrzeń. Miałam szczerą nadzieję, że tego nie zauważał. Nie widziałam, co tak właściwie teraz planuje, odwożąc mnie do domu. Najbardziej jednak ciążyła mi świadomość, że wyglądał na przybitego. Naprawdę! Wydawało mi się, że żałuje tego, co się między nami wydarzyło. Nigdy jednak nie mogłam być niczego pewna.

- A co z Nikki? – odezwałam się nagle.

- Nic, to był jednorazowy i głupi wyskok – odparł niskim głosem.

Popatrzyłam na niego badawczo, podczas gdy on swój wzrok utkwił w przedniej szybie samochodu. Nawet się nie zorientowałam, gdy zatrzymał auto, odpiął pasy i odwrócił się w moją stronę. Chciałam już wysiąść, jednak znów poczułam, jak jego ciepła dłoń przyciąga mnie do siebie. Drugą dłonią podniósł mój podbródek i przybliżył się jeszcze bardziej. Nie wiedziałam, co robić! Nie chciałam mu na to pozwolić, jednak samo wyszło. Przymknęłam powieki, kiedy pocałował mnie delikatnie.

- Wróć do mnie – mruknął w moje usta, gdy na chwilę oderwaliśmy się od siebie. Zerknęłam w oczy, które tak intensywnie obserwowały moją reakcję. Ten błysk, który widziałam, kiedy na mnie spoglądał i po tym jak mnie całował. Znałam dokładnie ich kolor. Piwny…

- Dobrze, masz jeszcze tylko jedną, ostatnią szansę – szepnęłam. Musnęłam przelotnie jego pełne wargi i wysiadłam z samochodu.

Czy powinnam była przekreślić związek z powodu jednego wypadku? Zdecydowanie to zbyt trudne jak dla mnie pytanie. Jedno wiem na pewno. Jestem głupia… co znów zrobiłam? Nabroiłam sama sobie! Dałam mu szansę, oszukując siebie, bo przecież nadal mu nie wybaczyłam i nie będzie to takie proste. Nic nie zmieni tego, że czuję się zdradzona i upokorzona. Jego piwne oczy i anielska twarz wcale tego nie ułatwiają! W takim razie co strzeliło mi do tej głupiej głowy?! Miałam być zimna, stanowcza i twarda! Miękłam pod wpływem jego dotyku i spojrzenia, doskonale wiedział jak to wszystko wykorzystać, ale… Dałam mu szansę i zobaczę jak ją wykorzysta.



                                                            *



- Możemy się spotkać? – Ciepły głos odezwał się ponownie w słuchawce telefonu. Zdziwiłam się, że znów go słyszę. Nie dałam jednak tego po sobie poznać.

- Oczywiście, że tak. – Uśmiechnęłam się sama do siebie. Poczułam chwilowe ściśnięcie żołądka, kiedy okazało się, że dzwoni właśnie on, Zayn.

- Mógłbym… mógłbym wpaść znów do ciebie? – Niepewność w jego głosie była ciągle wyczuwalna i aż uśmiechnęłam się sama do siebie. Czyżby nie był zbyt pewny siebie?

- Jasne – zapewniłam go. Przyjemnie ciepło rozlało się po moim ciele. Ania! Opanuj się, kobieto… ty masz chłopaka, którego kochasz! – Dzisiaj wieczorem?

- Jeśli masz czas…

- Nie ma sprawy, będę czekała. – Zaśmiałam się do słuchawki i pożegnałam się czym prędzej. Zerwałam się na równe nogi i wyszczerzyłam pod nosem. Czy powinnam reagować z takim entuzjazmem? Nagle niewidzialna lampka zaświeciła się w mojej głowie. Czas dowiedzieć się czegoś więcej o Zaynie Maliku tylko… z innych niż do tej pory źródeł.

Kiedy tylko laptop znalazł się na moich kolanach, rozprostowałam zręcznie palce i wstukałam jego nazwisko w wyszukiwarkę. Od razu rozpoznałam tę twarz na fotografiach. Brązowe oczy spoglądały na mnie z pełną uwagą. Uśmiechnęłam się na myśl o jego ciepłym spojrzeniu. Przez kolejną godzinę zagłębiałam się w różnorodne wiadomości dotyczące Zayna. Nie zdziwiłam się nawet, gdy dowiedziałam się, że jest kobieciarzem. Prawdę mówiąc… spodziewałam się tego. Jest gwiazdą i najwidoczniej aktywnie korzysta ze swoich możliwości. Mnie to oczywiście nie dotyczy, w końcu spotykamy się jako przyjaciele! Tak jest! Ale nie powiem… nutka obawy wtargnęła do mojego umysłu i nie dawała spokoju. Wszystko to co mówił w wywiadach o dziewczynach na jedną noc ugrzęzło gdzieś we mnie. Przełknęłam ciężko ślinę, myśląc o dzisiejszym wieczorze, kiedy znów pojawi się u mnie w mieszkaniu. Nie… on chyba nie myśli, że…? Nie…

Wiedziałam tylko, że muszę delikatnie zasugerować, iż powinien mi się wytłumaczyć. Skoro chce tak po prostu wpadać do mnie na kawę, to chyba powinnam być dobrze poinformowana i wszystko będzie jasne! Z rozmachem zamknęłam laptopa i zamyśliłam się chwilowo. Nie. Te wiadomości nie wpłyną na moje stosunki z tym chłopakiem. Przecież tak właściwie to nic nas nie łączy, to nawet nie jest jeszcze przyjaźń. On po prostu jest gwiazdą, a ja fotoreporterem. Zaśmiałam się drwiąco. Że co myślałam? Że zaprzyjaźnię się z taką osobą? Z chłopakiem, który ma na głowie zupełnie inny świat i stoi po przeciwnej stronie balustrady? Jęknęłam ciężko, wbijając głowę w poduszkę. Dość rozmyślań. Ciotka, echem… moja szefowa miała dać mi znać o nowym zleceniu. Tak, skupmy się na pracy.



                                                               *



Głowa bolała mnie niemiłosiernie, cały dzień spędziłam na obróbce zdjęć, później jeszcze odwiedziłam milion sklepów i znów znalazłam się w redakcji, gdzie odwiedził mnie John. Nie wiem jak, ale jakimś cudem dowiedział się, gdzie pracuję. Wymacał mnie na oczach wszystkich kolegów, przez co myślałam, że ukręcę mu głowę. Poza tym miałam skupić się na nowym zadaniu, ale jak miałam to zrobić, skoro dotyczyło ono gali, na której będzie także on? Tak, Zayn! W końcu to kolejna gala rozdania nagród muzycznych. Jak ja mam mu teraz zrobić zdjęcie, udając, że wcale go nie znam? Nie byłam pewna, czy mój obiektyw samoczynnie nie będzie kierował się w jego stronę. Wtedy to miałabym problem. A wracając do teraźniejszości… Prawie nie czułam stóp, tak mnie bolały! Dzisiaj przemierzyłam zdecydowanie zbyt dużo kilometrów! A teraz wychodząc zza rogu prawie wpadłam na jakiegoś niewinnego chłopaka. Jeszcze bym go nieumyślnie zabiła i wtedy narobiłabym sobie zmartwień. Zaraz dojdę do domu, jeszcze tylko ostatnia prosta. Przymknęłam na chwile oczy, czując zmęczenie i to był błąd! Znów na kogoś wpadłam, jak to możliwe? No dobra, może przymknęłam je na troszkę dłużej niż na chwilę? Zaczęłam machać rękoma, gdyż jakieś ramiona oplotły się wokół mnie, kiedy prawie straciłam równowagę. Przyjemny zapach wdarł się w moje nozdrza, a gdy tylko stanęłam stabilnie na nogach, zobaczyłam parę dużych, czarnych okularów. Popatrzyłam prosto w nie, zdezorientowana. Jego twarz wydawała się być zdecydowanie zbyt blisko, więc czym prędzej wyplątałam się z jego ramion, dostrzegając subtelny uśmiech na pełnych wargach. Zamrugałam gwałtownie.

- Już jesteś? – Zdziwiłam się, niezręcznie poprawiając torebkę na ramieniu. Spojrzałam przelotnie na zegarek. – Nie zauważyłam, że już tak późno! Długo czekasz?

- Chwilę już tutaj stoję. Ale spotkałem kilka miłych dziewczyn. – Zerknęłam na niego badawczo, kiedy uśmiechnął się zadowolony. Coś ścisnęło mnie w dołku, gdy odrzucił kaptur zarzucony na głowę.

- Dobra, chodź, zamówimy pizzę! – Szybko złapałam go za dłoń i pociągnęłam w stronę wejścia do kamienicy. Jego ciepłe palce zacisnęły się na moich mocniej, podczas gdy posłusznie za mną kroczył. W końcu stanęliśmy przed odpowiednimi drzwiami, a ja z pośpiechem wyciągnęłam klucz.

- Przepraszam, kurcze… – mruczałam pod nosem, gdy już weszliśmy do środka. Z pośpiechem zrzuciłam buty, by przed nim wpaść do pokoju i ogarnąć wszystko, co było nie tak.

- Ania! – Złapał mnie za ramię nim zdążyłam dotrzeć do pokoju. – Nic się nie stało. – Uśmiechnął się, unosząc jeden kącik ust do góry. Podniósł mój podbródek, spoglądając w moje oczy. Alarm, alarm!

- Em… – Zmieszałam się chwilowo, z powrotem opuszczając głowę. – Nie zwracaj uwagi na bałagan!

- Nie ma sprawy.

Znów uniósł mój podbródek, a mnie trochę niezręcznie było się wyrwać.

- Te oczy już nie jedno widziały. – Znów poraził mnie tym swoim spojrzeniem, a ja przez chwilę zastanowiłam się, co tak właściwie miał na myśli. – Powinienem ci kiedyś pokazać pokój Louisa albo Harryego. – Zaśmiał się, odsuwając ode mnie na większą odległość. Poczułam, jak przyjemne ciepło gdzieś się ulatnia.

Kiedy tylko oboje znaleźliśmy się na kanapie, wyciągnęłam ulotkę najbliższej pizzerii.

- Właściwie to moglibyśmy się sami do niej wybrać, ale rozumiem, że to nie jest zbyt dobry pomysł.

W odpowiedzi popatrzył na mnie bezradnym wzrokiem.

- Chyba, że chciałabyś być otoczona przez kilku ochroniarzy.

- O nie, to odpada. – Pokręciłam natychmiast głową.

Przysunął się do mnie nieznacznie, a jego ręka otarła się o moją, kiedy chciał zerknąć na ulotkę. Czy tylko ja rejestruję te nieznaczne zachowania?! Czas się opanować. Spojrzałam na jego skupioną twarz, gdy przebiegał wzrokiem po różnych pozycjach.

- Musi być wegetariańska. Nie mam dzisiaj ochoty na mięso, a jeśli już to na pewno nie na pizzy. – Spojrzał na mnie znacząco i poruszył brwiami, na co dałam mu kuksańca w bok. Szybko jednak wybraliśmy coś, co odpowiadało nam obojgu i zamówiliśmy pizzę.

- Zayn… – przeciągnęłam jego imię, a on uśmiechnął się anielsko. – Wiesz…  - Chciałam delikatnie zacząć temat. – Dowiedziałam się, że jesteś strasznym kobieciarzem i… takie tam. – Walnęłam niespodziewanie, zanim zdążyłam ugryźć się w język. Nie ma co… jestem mistrzynią taktu! Czując jak moje policzki pokrywają się lekkim rumieńcem, zerknęłam na niego zaintrygowana. Dociekliwość pierwsza klasa!

- Nie wierzysz? – Przysunął się do mnie znacząco, a ciepły oddech omiótł moją szyję. Widziałam jak kącik jego ust drga lekko w rozbawieniu.

- Em… sama nie wiem, dlatego pytam ciebie – wydukałam speszona jego nagłą bliskością. Spojrzał na mnie tak, że przeniknął mnie dreszcz. Uh… i po co mi to było? Chyba już znałam odpowiedź na swoje pytania. A jeśli tego samego próbuje na mnie?!

- Ile prawdy jest w tych jednorazowych wypadach z dziewczynami? – Przezwyciężyłam speszenie i zebrałam się w sobie.

Roześmiał się, powracając znów do właściwiej pozycji, a ja odetchnęłam głęboko. A może żałowałam, że się odsunął?

- To nic takiego. – Wzruszył ramionami. – Trochę prawdy w tym jest – przyznał, zamyślając się chwilowo. Po chwili jednak machnął ręką bagatelizując problem.

- Dobrze, że jesteś chociaż szczery – mruknęłam. – Ale no wiesz, wróciłam do Johna.

Dodałam to, żeby mieć stu procentową pewność, iż dobrze się rozumiemy.

- Wróciłaś do n i e g o?

Zamarł na chwilę, patrząc na mnie niedowierzająco, a ja spojrzałam na niego niewinnie, kiwając potwierdzająco głową.

- Tak i mam nadzieje, że skorzysta z ostatniej szansy. – Dodałam.

- Jasne, ale byłem pewny, że to już za wami.

W jego czekoladowych oczach pojawił się gram zawodu.

- Nie powinnaś z nim być. Z tego co mówisz nie zasługuje na ciebie. – Popatrzyłam na niego, zaskoczona tymi śmiałymi słowami. Mimo wszystko skwitowałam tą uwagę milczeniem i wzruszyłam ramionami. Dlaczego mi to mówi? Nie znamy się zbyt dobrze, a John to tylko m o j a cholerna sprawa. Mój chłopak, moja miłość i moje złamane serce. Sama wiedziałam, że prędzej czy później bym do niego wróciła, to była tylko kwestia czasu. Tak, dojrzałam do tego, aby to powiedzieć. Wróciłabym do niego, bo nie wyobrażałam sobie takiego zakończenia naszej znajomości. Ciągle starałam się tylko oszukiwać samą siebie.

- Mam nadzieję, że nie będzie zazdrosny, że tu jestem. O ile mu mówiłaś…

- Nie. – Zaprzeczyłam natychmiast. – On nic nie wie i nie musi wiedzieć. – Popatrzyłam na niego intensywnie, chcąc podkreślić wagę swoich słów. – My spotykamy się tylko na przyjacielskich warunkach, to oczywiste.

Przejechał językiem po wargach, zerkając na mnie uważnie. Mimo całej tej rozmowy, miałam wrażenie, że w jego oczach pojawiła się odrobina rozbawienia.

– Ale uważaj, w końcu jestem kobieciarzem. – Poruszył charakterystycznie brwiami. Popatrzyłam na niego lekko zmieszana. Po co ja się wtedy do cholery odzywałam?

- Pizza! – Wyrwało mi się, kiedy od niezręcznej wymiany zdań uratował nas dzwonek do drzwi. Szybko wstałam z kanapy i udałam się w kierunku drzwi. Otwierając je zobaczyłam przystojnego blondyna. Uśmiechnęłam się do niego, podając odliczoną kwotę, a po chwili zamknęłam za sobą drzwi. Nim zdążyłam się zorientować, Zayn stał już za mną i wciągał zapach naszego posiłku. Zmierzyłam jego sylwetkę zaskoczonym spojrzeniem, podczas gdy on złapał pudełko w dłonie i zaniósł do salonu. Położył je na stoliku, przez chwilę rozkoszując się jej widokiem. Uśmiechnęłam się pod nosem, zerkając na jego sylwetkę.

- Talerze chyba nie będą potrzebne? – odezwał się, patrząc na mnie znad pudełka z pachnącą pizzą.

- Nie… ale wezmę coś do picia. – Zniknęłam za drzwiami. Otworzyłam szafkę i chwyciłam dwie szklanki, potem sięgnęłam jeszcze butelkę coli i wróciłam do niego. Szybko znalazłam się u jego boku, patrząc jak już ze smakiem objada się pizzą. Nalałam nam obojgu i podałam mu szklankę.

- Następnym razem każę się komuś przywieźć. – Uśmiechnął się znad szklanki, wskazując na nią wzrokiem.

- Nie ma sprawy, napijemy się wina, bylebyś mnie nie rozpił! – Zaśmiałam się, chwytając w dłoń kawałek pizzy.

- O to się nie martw, będziesz w dobrych rękach. – Dodał, po czym szybko zapchał usta kolejnym kęsem. Spojrzałam na niego pobłażliwie.

- Potrafię sama o siebie zadbać!

- Nie wątpię! – Zaśmiał się, patrząc na moją oburzoną minę. – Ale czasem można dać też innym zadbać o siebie.


5 komentarzy:

  1. Jejj *,* Jaki ty masz wielki talent masakra .. Dajesz jak najszybciej następny <33333

    Pestka..1D

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja zgodzę się z komentarzem wyżej, jest genialny,
    już nie mogę doczekać się następnego.. Fajnie jakby było więcej dialogów i mniej opisu...;)
    Ale i tak jest git!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm.. Mam problem
    Zakochałam się w Twoim opowiadaniu x__x
    Kiedy kolejny? *.*

    http://letmefeeloursicklove1d.blogspot.com/ ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam kazde twoje opowiadania, mowilam to juz tutaj chyba pare razy. Sa rewelacyjne, a to mi sie podoba i to bardzo. Swietny rozdzial. Czekam na kolejny ;)
    A moze zajrzysz tez do mnie i podpowiesz, albo po prostu wyrazisz swoja opinie? Jak chcesz, to zapraszam : eyes-of-the-world.bloog.pl
    Pozdrawiam, Nath :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Its lіke you reaԁ mу mіnԁ! You seem tо κnow a lot аbout this, liκe уou wгοte thе book in it or something.
    I think that you can do wіth a fеw pіcs tο ԁгive thе mеsѕage home a lіttle bit,
    but іnstead оf that, this іs wonԁerful blog.
    Αn eхcellеnt read. I will definitely be back.


    Сheсκ οut my blog ρost tanie przesyłki kurierskie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy oddany komentarz, kocham Cię! x