piątek, 12 kwietnia 2013
Rozdział 9 - Widziałem cię z nim.
Stanął po prawej stronie Liama. Zaraz obok niego pojawił się Louis, potem Niall a po drugiej stronie Liama gotowy do zdjęć Harry. Każe z nich wpatrzone było w grupę ludzi znajdujących się naprzeciwko nich. Głowa Zayna powoli obracała się od lewej do prawej strony tego widowiska, jakim byli tłoczący się dziennikarze. Przeskakiwał wzrokiem po wszystkich obiektywach, widząc tylko jakieś ciemne sylwetki wystające zza dużych aparatów. Po tylu latach kariery zdążył już przywyknąć do błysku fleszy, nadal jednak trochę denerwowały go okrzyki ludzi, proszących o spojrzenie w ich stronę. Wyciągnięta do przodu ręka Malika nagle opadła, a oni wszyscy jak na komendę przeszli się kawałek dalej po czerwonym dywanie. Zaraz za nimi kroczyła inna gwiazda, która zajęła teraz ich poprzednie miejsce. Znów uniósł wzrok na fotografów, a kiedy to zrobił jego serce przyśpieszyło. Patrzył na drobną dziewczynę z aparatem zasłaniającym jej oczy. Od razu zrozumiał, kim jest. Przyglądał jej się dłuższą chwilę, myśląc o tym, że ponownie może obserwować ją w wirze pracy. Czekał, aż spojrzy na niego, a gdy tak się stało, wargi same wygięły się do góry. Uśmiechnęła się do niego, opuszczając na chwilę aparat, aby móc na niego spojrzeć. Zaraz potem jednak znów uniosła go do góry, a on patrzył tylko w ten jeden obiektyw, zapominając na chwilę, gdzie się znajduje. Nagle ocknął się, czując jak Louis popycha go do przodu. W takim razie czas już zejść z rozciągniętego przed nimi dywanu. Rzucił ostatnie, tęskne spojrzenie w stronę ciemnowłosej dziewczyny i zdobywając się na opanowany wyraz twarzy ruszył za Harrym, który już zdążył go wyminąć.
- Nie znoszę paparazzi – mruknął Styles, tak że go dosłyszał.
- Nie przesadzaj. – Szturchnął go od tyłu, gdy przedostawali się już do swoich miejsc w sali pełnej krzyku i ogólnego poruszenia. Harry spiorunował go wzrokiem. No okej, zgadza się, oboje ich nie znosili, ale chodziło o tych, którzy śledzą ich na każdym kroku! Nawet gdyby Ania to robiła… Nie potrafiłby zmienić do niej stosunku. Jej delikatna twarz, uśmiech i szczere oczy nie pozwalały mu na to. Miał do niej zaufanie.
Usiedli przy jednym ze stolików, przygotowanych dla VIPów. Znajdowali się przy samej scenie, zaraz za balustradą oddzielającą ją od wykwintnych stolików, postawionych na gładkim bordowym dywanie. Czaiło się tutaj pełno osób odpowiedzialnych za tego rodzaju imprezy. Oprócz nich zauważył też sporo ochrony, tych osiłków nie mógłby przeoczyć. Było także kilka mężczyzn z aparatami fotograficznymi zawieszonymi na szyjach. Uśmiechnął się sam do siebie i zaczął jej wyglądać. Wiedział, że cały czas mogła znajdować się na czerwonym dywanie, ale na pewno nie przepuści samego show i w końcu się tutaj pojawi.
- Kogoś szukasz? – Niall sceptycznie spojrzał na niego. Od razu zauważył tę jego niezadowoloną minę.
- Nie, nie – Zayn odpowiedział szybko, zauważając wzrok przyjaciela, mówiący, że i tak wie, o co chodzi. Prychnął niezauważalnie pod nosem. Co ten Niall chce? Przecież nie zawala terminów, jest na czas (prawie zawsze) i nic się nie zmieniło! Nic kompletnie się nie zmieniło. To, że szuka wzrokiem jednej z fotoreporterek nie może być przecież dziwne, prawda? To zwykła dziewczyna i już.
Kiedy show się zaczęło, starał się patrzeć na scenę. Nie chciał, żeby kamery lub aparaty uchwyciły go rozglądającego się po sali, w ogóle nie skupionego na tym, co dzieje się na imprezie. Nie mógł się jednak powstrzymać. Jego oczy przebiegły po wszystkich kobietach, które były w zasięgu wzroku. Przez chwilę dłużej zatrzymał się na jakiejś zgrabnej, długonogiej blondynce. Zwilżył usta czubkiem języka, po chwili jednak zmienił kierunek poszukiwań. Zobaczył ją!
Skupiona robiła zdjęcia pod sceną. Obstawiał, że właśnie w tym miejscu będzie mógł ją znaleźć. Było to w końcu centrum uwagi, od kiedy każdy wpatrzony był w występ prowadzony na scenie. Obserwował ją przez kilka minut, udając, że tak naprawdę pochłania go taniec pół nagich dziewczyn, znajdujących się kilka metrów od niej. To była całkiem dobra wymówka, aby nikt nie zorientował się, że w tym momencie interesuje go coś innego. Był pewien, że wygląda jak osoba z zaciekawieniem oglądająca całą galę. Musiał tak wyglądać! Nastąpiła ceremonia rozdawania nagród, przez co ocknął się na chwilę. Całkowicie zapomniał o tym, że byli nominowani! Gdy tylko jego spojrzenie ponownie uchwyciło Anię, zauważył, że dziewczyna kieruje się ku wyjściu. Napiął się jak struna w ukochanej gitarze Nialla. Liam będzie wściekły – przebiegło mu przez myśl i zerknął na niego ukradkowo.
- Zaraz wracam – szepnął mu na ucho.
- Pośpiesz się, zaraz będzie nasza kategoria.
Liam dobrze wiedział, co się kroi. Był zły, był bardzo zły.
Udając osobę, która nigdzie się nie śpieszy, przeszedł przez dział VIPów. Obszedł kamery, znajdując się w jeszcze bardziej zacienionym miejscu, gdyż światła reflektorów skierowane były na scenę. Kiedy zobaczył ją w zasięgu wzroku, przyśpieszył gwałtownie. Widział, jak uważnie obejmuje dłonią obiektyw i grzebie jednocześnie w torbie. Z uśmiechem na ustach podszedł do niej, słysząc w tle głos wydobywający się z mikrofonu.
- Ania. – Złapał ją za ramiona. Podskoczyła przestraszona. Odwróciła się w jego stronę i położyła rękę w okolicach serca. Jej klatka piersiowa unosiła się miarowo, a na policzki wkroczyły lekkie rumieńce podenerwowania.
- Co ty tu robisz?!
- Nie widziałaś mnie na czerwonym dywanie? – Jego wspomnienie pękło, gdy pomyślał, że ten uśmiech nie był skierowany w jego stronę. Popatrzył w jej karcące oczy, jednocześnie niemal tonąc w tej soczystej zieleni, którą były wypełnione.
- Oczywiście, że widziałam! Ty mnie przecież też. – Założyła ręce na piersi, patrząc na niego uważnie. – Nie powinieneś być tam? – Ręką wskazała najbliższe stoliki, na co on wzruszył ramionami, uśmiechając się łobuzersko. – Zayn! – Donośny szept dotarł do jego uszów. – Ja jestem w pracy!
Uśmiechnął się, delikatnie gładząc jej ramie.
- Chciałem się tylko przywitać – wyznał.
- Ach no tak, że też o tym nie pomyślałam. – Wymownie plasnęła dłonią w czoło, jednak uśmiechnęła się do niego serdecznie, a on odwzajemnił ten gest. Po chwili zastygła jak posąg i odwróciła powoli głowę w stronę sceny.
- Zayn, czy ty…
- ONE DIRECTION! – Głos prowadzącej potoczył się po sali, a fanki zespołu wpadły w niesamowity pisk.
- O matko! Liam mnie zabije i urwie mi…
- Leć już! – popchnęła go w odpowiednią stronę, kręcąc z niedowierzaniem głową, zanim jeszcze zdążył dokończyć swoją myśl.
*
Wypoczęta po poprzednim wieczorze podniosłam się z łóżka. To nieprawdopodobne, jak ta praca może zmęczyć. Użeranie się z innymi fotografowanie i w ogóle… ale wiecie co? Obcasy się przydały! Jak dostał jeden i drugi, to odechciało im się pchania swojego wielkiego cielska w moją stronę.
Kolejny raz jakoś dałam radę. Myślałam, że padnę na miejscu, kiedy Zayn gonił resztę zespołu, idącą w kierunku sceny, po odbiór nagrody. Widziałam, jak Liam nerwowo odwraca się, chcąc sprawdzić, czy jego kumpel zdąży do nich dotrzeć. Odruchowo uśmiechnęłam się na myśl o tym wydarzeniu i o nim… o Zaynie. Czasami był taki nieporadny, a innym razem przyprawiał mnie o dreszcze. Sięgnęłam po komórkę i znalazłam w książce jego numer telefonu. Zagryzłam w zamyśleniu wargę. Chciałam spytać, jak udała się gala i czy Liam nie zrobił mu krzywdy. Zaśmiałam się pod nosem. Szybko zrezygnowałam z tego pomysłu, zastanawiając się jaka byłaby jego mina, gdyby usłyszał takie pytanie. Odłożyłam komórkę na stolik i jeszcze w piżamie zabrałam mojego laptopa i aparat do łóżka.
*
Dzisiejszy dzień wolny spędził głównie na śledzeniu tego, co dzieje się w telewizji. Nie ma to jak przyjemna odskocznia od codzienności. Zero koncertów, wywiadów i paparazzi. No właśnie, paparazzi. Już od dłuższej chwili myślał o tym, żeby wstąpić do Ani. Wyjątkowo jednak zastanowił się nad tym, czy jest to dobry pomysł.
Chciał postępować właściwie, nie chciał niczego między nimi zepsuć, choć czasem brakowało mu silnej woli, kiedy patrzył, jak uroczo zawija kosmyk włosów na palce, wpatrując się w niego roziskrzonymi oczami. Ciągle zastanawiał się, czy robi to świadomie, wiedząc jakie uczucia wywołuje to w jego ciele. Ciężko przełknął ślinę, poprawiając się na kanapie. Cały czas to on zawracał jej głowę. Zabierał jej czas, który mogła wykorzystać w inny sposób. Wymagał jej uwagi, kiedy opowiadał o tym, co dzieje się w jego życiu oraz narażał na niewygody spędzania czasu z popularną osobą. Poza tym… ona miała chłopaka. Dłoń w której trzymał pilot nagle zacisnęła się mocniej.
- Zaaaayn! – Na swoim ramieniu poczuł klepnięcie, a po chwili koło niego pojawił się Harry, opadając na miękkie siedzenie. – Co robisz?
- Myślę i oglądam telewizję – wyjaśnił rzeczowym tonem. Styles spojrzał na niego dziwnym wzrokiem, po czym przywołał do siebie jednego z psów, poruszających się po pokoju. Kiedy tylko pupil pojawił się obok nich na kanapie, oboje odruchowo pogłaskali go po łbie.
- Chcesz o czymś pogadać? – zasugerował młodszy, a Zayn baczniej przyjrzał się jego twarzy. Wydawał się być w dobrym nastroju, co trochę go pokrzepiło.
- Tak. – Spojrzeli na siebie znacząco. Zayn chrząknął cicho, rzadko miał taki problem, aby porozmawiać o czymś z bratem. Teraz musiał coś z nim uzgodnić.
- Chciałbym przyprowadzić do nas Anię – wyrzucił z siebie. Napotkał zdziwiony i odrobinę zezłoszczony wzrok Harryego.
- Tą fotoreporterkę?!
- Tak, tak! – Machnął energicznie rękoma, na co ich pies szybko zbiegł z kanapy, a Hazza odsunął się lekko.
- Więc to naprawdę coś poważnego, Zayn? Czy tylko ciśnie cię w spodniach? Aż ciężko mi uwierzyć… – Malik speszony odwrócił wzrok. Splótł ze sobą palce obydwóch dłoni, łokcie opierając na kolanach.
- To nic poważnego, jesteśmy tylko przyjaciółmi. – Wyjaśnił dobitnie, choć w głowie cichy głosik dopowiedział, że wkrótce to może się zmienić.
- Ona tak myśli, a ty? – Czuł się, jakby Harry właśnie prześwietlił go rentgenem, dodatkowo wyłapując główne wątki jego rozmyślań.
- Och, Harry! Daj spokój. Chcę ją tutaj przywieźć, będziesz miły? – Urwał temat, nie chcąc narażać się na zbyt duże deklaracje. Spojrzał wyczekująco na przyjaciela, kiedy ten zapatrzył się chwilowo w przestrzeń z nieco oburzoną miną.
- Niech ci będzie, jakoś to zniosę. – Mimowolnie uśmiechnął się, widząc, jak twarz jego brata rozjaśnia się.
*
Po południu usiadłam w salonie. Złapałam za książkę i z zapalczywością otworzyłam ją na pierwszej stronie. Dzisiejszy dzień spędziłam na spotkaniu z Kate. Musiałam jej opowiedzieć o wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dni, tak samo i ona. Kiedy tylko pomyślałam o mojej uśmiechniętej przyjaciółce, od razu robiło mi się milej na duszy. Nie widziałam się dzisiaj z Johnem, choć dzwonił… miałam nadzieję, że nie zagości u mnie wieczorem. Chciałam mieć chwilę tylko dla siebie. Nie chciałam go odrzucać, o nie, jakbym mogła? Po prostu muszę czasem mieć trochę czasu wolnego od jego ciągłych pocałunków i pieszczot. Nie wierzę, że to mówię…
Nie zdążyłam jednak przebrnąć nawet przez dziesięć stron, kiedy w moim mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi. Jęknęłam przeciągle, podnosząc się z miejsca. Prawie nie zaczętą książkę odłożyłam na stolik i zrezygnowana pognałam do drzwi. Czy to tak wiele? Chwila spokoju we własnym domu? Moment na regenerację sił, po wyczerpującym spacerze?
- Joooh… – mruknęłam, a kiedy otworzyłam drzwi moje usta zamarły. – Zayn?
„Ty znów tutaj?” prawie wyrwało mi się, lecz w porę ugryzłam się w język.
- Co tu robisz? – Przepuściłam go w drzwiach, poprawiając rozciągnięty sweter, który miałam na sobie. Uh… zastał mnie w tak niespodziewanym momencie, a mimo to moje serce zabiło szybciej na jego widok.
- Zabieram cię do siebie. – Uśmiechnął się tryumfalnie, widząc zdziwienie na mojej twarzy.
- Jak to? – Zawahałam się.
- Szykuj się. – Zbył moje pytanie, siadając na kanapie w salonie. Rozgościł się zanim zdążyłam dać mu znak, że pora to zrobić.
- Zayn. – Usiadłam koło niego. – Ja nigdzie nie jadę. – Założyłam ręce na piersi. Zostaję w domu i czytam książkę! Co on sobie znów wykombinował? Że ja mam jechać do jego domu? Do gwiazdy?! Z innymi gwiazdami?! Nie… to zaczyna się robić chore, albo to ja wariuję albo on.
- Aniaa… – jęknął, zbliżając się w moją stronę. Złapał mnie za ramiona i popatrzył czekoladowymi oczami prosto w moje. Lekki dreszcz potoczył się po moim ciele. – No zgódź się! Zapoznam cię z resztą zespołu!
- Wydawało mi się, że oni… nie lubią obcych ludzi. – Zauważyłam, żeby nie powiedzieć, że nie lubią konkretnie mnie.
- Ach… młodzi już tacy są, to nie to co ja. – Wypiął dumnie pierś, a ja trzepnęłam go w ramię.
- Nie ma to jak skromność. – Zaśmiałam się.
- Szykuj się. – Powrócił do tematu, mierząc mnie uważnie wzrokiem, a ja jęknęłam przeciągle w odpowiedzi. – Na razie proszę, a jak nie, to i tak cię stąd wyniosę. – Zagroził z szelmowskim uśmiechem, błąkającym się po jego twarzy.
- Chciałabym zobaczyć, jak to robisz! – Kiedy tylko zwątpiłam w jego możliwości, jego ręce momentalnie wystrzeliły w moim kierunku. – Niee! Żartowałam. – Śmiałam się, kiedy zaplótł dłonie w moim pasie i przyciągnął mnie w swoim kierunku. Nagle opanowałam się, czując woń jego perfum, szybko unoszącą się klatkę piersiową i dziwne uczucie w brzuchu. Popatrzyłam na jego pełne usta ze zbyt małej odległości. Chrząknęłam zmieszana, choć on wydawał się niczego nie zauważać.
– Niech ci będzie, zaraz wrócę. – Czym prędzej odepchnęłam go od siebie i szybko schowałam się w swoim pokoju, ciągle czując jego palącą bliskość. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam szafę.
Wbrew pozorom całkiem szybko wciągnęłam coś bardziej odpowiedniego od rozciągniętego swetra. Zrobiłam sobie lekki makijaż i rozpuściłam długie, kasztanowe włosy. Przyjrzałam się swojemu odbiciu, widząc zielone tęczówki, które uważnie śledziły każdy mój ruch. Kiedy byłam już gotowa, wyłoniłam się z łazienki. Spojrzałam na anielski uśmiech chłopaka i w jednej sekundzie miałam ochotę rzucić się na niego i… a nieważne. Szybko stłumiłam tą chęć i zaczęłam zakładać moje botki. Koło mnie pojawił się Zayn. Przyglądał się jak wciągam buty, po czym przepuszczając mnie pierwszą w drzwiach, opuścił moje małe mieszkanko.
Gdy tylko wyszliśmy na zewnątrz, odczuliśmy coraz bardziej wyczuwalne ciepło, unoszące się w powietrzu. Wiatr był łagodny i delikatnie owiewał nasze sylwetki, a słońce lekko rozgrzewało nasze ciała. Nawet wśród samych kamieniczek i ulic, dało się usłyszeć śpiew ptaków, który przyjemnie pieścił uszy. Oboje podeszliśmy do dużego, czarnego Audi. Szybko do niego wsiedliśmy, a ja właśnie wtedy poczułam się odrobinę zestresowana. Czułam jak bardzo zaschło mi w gardle, gdy Zayn przekręcił kluczyki w stacyjce.
- Nie jestem pewna, czy powinieneś mnie tam zabierać – przyznałam, gdy wyjechaliśmy już na ulicę, a moje mieszkanie pozostało w tyle.
- Chyba sobie żartujesz. – Pokręcił z dezaprobatą głową.
Westchnęłam cicho, zagłębiając się w fotel i kątem oka zerkając na chłopaka. Bałam się reakcji chłopaków! Nie wydawali się zbyt przyjemnymi osobami, mimo że prawie wcale nie miałam z nimi kontaktu. Nie odezwałam się jednak więcej na ten temat, nie chciałam panikować. Niee… ja wcale nie panikuję! Nagle poczułam wibracje na dnie torebki. Sięgnęłam więc szybko po komórkę i spojrzałam na wyświetlacz, zastanawiając się, czy John stoi właśnie pod moimi drzwiami i głowi się dokąd wyszłam. Jeszcze raz zerknęłam na Zayna, skupionego na jeździe i odebrałam.
- Tak?
- Widziałem cię z nim. Lepiej powiedz, co jest grane i natychmiast wracaj! – Niski głos mojego chłopaka wydobył się z aparatu telefonu. Był zły. Przełknęłam ciężko ślinę, zastanawiając się, dlaczego czuję się winna. Tak czy siak nic złego nie robię.
- Nie mogę teraz wrócić, John. Nic się przecież nie dzieje! – odpowiedziałam natychmiast, na co Zayn przeszył mnie ostrym spojrzeniem.
- Aha! Za moimi plecami spotykasz się z innymi?
- John, to nie tak, poczekaj! – Spanikowałam, gdy jego głos zaczął wymykać się spod kontroli. Nie zdążyłam jednak nic zrobić, gdyż nagle w aparacie zrobiło się głucho. Natychmiast wybrałam ponownie jego numer. Odezwała się sekretarka, a ja przeklęłam cicho pod nosem.
- Jakiś problem? – spytał Zayn, na co popatrzyłam na niego przepraszającym wzrokiem.
- Chyba muszę wrócić – szepnęłam.
- Ania! – Popatrzył na mnie zamiast na ulicę, a ja szybko pokazałam właściwy kierunek dla jego wzroku. – Nie możesz pozwalać mu, żeby tobą kierował. Od tej pory nie będziesz mogła wyjść nigdzie ze znajomymi? – Jęknął w zapytaniu.
- Zayn, nie rozumiesz – powiedziałam zdecydowanie.
- Doskonale wszystko rozumiem! – warknął ucinając temat. – Dojechaliśmy.
Spojrzałam przez okno, gdzie ujrzałam duży zielony trawnik i dom. Jechaliśmy właśnie po podjeździe.
No dobrze, stłumiłam w sobie niepokój i przymknęłam chwilowo oczy. Co powinnam zrobić? Nie mogę zostawić teraz Zayna, a muszę ratować swój ponownie rozpadający się związek. Związek, który rozpadał się z powodu właśnie Zayna!
Czy wybierając jego, nie skazywałam siebie i Johna na porażkę? Niech to szlag! Spojrzałam na zamyśloną twarz piosenkarza, który jakby czekał na moją decyzję. Nie mogę go zostawić, ani urwać z nim kontaktu. Nie po tym, co mi powiedział i ile czasu ze mną spędził. Zaufał mi, a ja jemu. Musiałam to jakoś pogodzić.
Wypuściłam głęboko wstrzymywane powietrze. I tak nie wiem, gdzie John mógł się podziać. Nie odbierał też telefonu. W piersi czułam nieprzyjemny ciężar z tym związany, ale zamierzałam przetrwać i to. John nie mógł sobie pomyśleć, że go zdradzam, przecież nie miał dowodów! Uspokoiłam się trochę. W takim razie teraz pobędę chwilę z przyjacielem i jego kolegami z zespołu, a później zajmę się ratowaniem związku. Wszystko da się pogodzić, prawda?
- Chodźmy – mruknęłam, próbując uśmiechnąć się. Po chwili nie musiałam już udawać. Zobaczyłam jak twarz mulata rozjaśnia się, a moje usta od razu wygięły się w półksiężycu. Przez chwilę nie myślałam o Johnie, chłopakach, którzy czekają na mnie w domu i zapewne nie zbyt bardzo za mną przepadają. Widziałam tylko jego uśmiech i błyszczące, czekoladowe oczy, które spoglądały na mnie ciepło. Wzięłam głęboki oddech, wysiadając z samochodu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajny. Czekam na next'a :))
OdpowiedzUsuńBoskiiii <<33
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następnyyy !!
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba, masz talent !
OdpowiedzUsuńPięknyyy, mam nadzieję, że Ania bd z Zaynem a nie Johnem !
OdpowiedzUsuńCoś niesamowitego !
OdpowiedzUsuńZgadzam się, strasznie mi się podoba jak piszesz !
UsuńNie mogę się doczekać co chłopaki powiedzą na Anię, pisz szybko next'a !
OdpowiedzUsuńBoskiii <3 Pisz szybko następny :D :3
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Libster Award.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji znajdziesz na moim blogu: http://baran1d.blogspot.com/
Super kiedy kolejny rozdzialek xd?? Dodaj dzis:D z niecierpliwosci czekam ;D
OdpowiedzUsuń35 year-old Web Developer II Giles Beevers, hailing from Haliburton enjoys watching movies like Colonel Redl (Oberst Redl) and Gaming. Took a trip to Ironbridge Gorge and drives a Alfa Romeo 8C 2300 Castagna Drop Head Coupe. Pobierz Wiecej informacji
OdpowiedzUsuń