poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 12 - Marzenia.

Włączcie sobie i słuchajcie w trakcie czytania. Jeśli się skończy odtwórzcie jeszcze raz :)




            Siedząc wygodnie na kanapie i użalając się nad swoim losem, wsłuchiwałam się w odgłos uderzających o szybę kropli. Powoli roztrzaskiwały się z głuchym dźwiękiem, jakby deszcz chciał zapukać do drzwi mojego mieszkania. Spływały wzdłuż okiennych ram, połyskując jasno pod wpływem ulicznych latarni. Gdy tak przyglądałam się im z najwyższą uwagą, usłyszałam dzwonek do drzwi. Poczułam ścisk żołądka, bo wiedziałam, że nie powinnam tego robić – nie powinnam ściągać go do siebie. Był już zmęczony po wyjściu do tych wszystkich dziennikarzy, a musiał jeszcze pojawić się tutaj. Stłumiłam jednak w sobie wyrzuty sumienia, bo tak naprawdę bardzo chciałam znów go zobaczyć. Czasami miałam wrażenie, że uzależniłam się od jego obecności, jednak przymykałam na to oko, bo lubiłam spędzać z nim czas, a całować się jeszcze bardziej! Aż głupio przyznać, ale w chwilach, kiedy nie siedziałam z naburmuszoną miną, myśląc o tym, że John znów mnie zdradził, myślałam właśnie o tamtym pocałunku. To on odganiał ode mnie ciemne chmury. Z lekkim uśmiechem na ustach otworzyłam drzwi. Zmierzył mnie wzrokiem, po czym wszedł do środka.

            - Jak się czujesz? – spytał, a ja wzruszyłam ramionami. W półmroku jaki panował wokół nas, nie mogłam dobrze odczytać wyrazu jego twarzy.

            - Całkiem dobrze, jestem tylko cholernie sfrustrowana i…

            Uniósł mój podbródek tak, żeby mieć moją twarz naprzeciw swojej. Natychmiastowo zamilkłam.

            - Obolała? – spytał, a ja z krzywym uśmiechem przytaknęłam mu.

            - Ale tylko troszkę, należało mi się – wytłumaczyłam, a powaga tamtej sytuacji gdzieś wyparowała.        Teraz był tutaj Zayn, a ja mogłam zapomnieć o wczorajszym, upokarzającym dniu.

            - To znaczy… że ktoś ci to zrobił? – Zacisnął szczękę, nie ruszając się miejsca. Przeszył mnie wzrokiem, a ja przez chwilę rozważałam, co sobie o mnie pomyśli, jeśli opowiem mu wszystko.

            - Sprzedałam liścia Johnowi – wyrzuciłam z siebie, spoglądając na jego reakcję. Żadnej się nie doczekałam. – A on mi oddał – dokończyłam, a jego ręce zacisnęły się mocniej na odrobinę mokrej bluzce.

            - Ale spokojnie! – Uśmiechnęłam się uspokajająco. – Nic mi nie jest, przeżyłam i nawet powstrzymałam się przed wdaniem się z nim w bójkę. – Mrugnęłam do niego i pociągnęłam za rękę do kuchni. Nie chciałam, żeby się nade mną rozczulał, co najwyżej może mi pomóc nawrzucać na Johna. Może wraz ze mną rozmyślać nad tym jakim jest kretynem, że znów mnie zranił.

            - Zrobię ci coś ciepłego do picia, ochłodziło się – uznałam, po czym zaczęłam wyciągać kubki.

            - Czym sobie zasłużył? – jego ciężki głos wydobył się zaraz zza moich pleców. Z mojej twarzy natychmiastowo zniknął lekki uśmiech, gdy przed oczami ponownie pojawiła się tamta sytuacja.

            - Znów to zrobił.

            Zamilkłam na chwilę, po czym zdecydowałam się kontynuować.

            - Poszłam do niego, a ta blondyna siedziała tam naga, dasz wiarę?! Walnęłam mu za te dwie zdrady. Pierwszy raz podniosłam na kogoś rękę, a on mi tak po prostu oddał, choć powinien stać tam jak zbity pies i żałować tego wszystkiego! – wyrzuciłam z siebie niczym karabin maszynowy, oddychając głęboko.

            Stojąc tyłem do niego, przygotowywałam herbatę. Dobrze, że torebki z nią były lekkie, bo rzucałam nimi do kubka z taką siłą, że aż dziwne, iż szkło jeszcze nie pękło. Czułam, jak Zayn opiera dłonie na moich ramionach, przyjemnie je rozmasowując. Po chwili obrócił mnie delikatnie w swoją stronę.

            - Zabiję go – syknął niespodziewanie, zerkając na moją wargę. Jego twarz była dziwnie spokojna, jednak wzrok wyrażał mieszaninę złości i…

            - Ej, ej! Już wszystko jest w porządku, więc proszę nie wracajmy do tego. – Zahamowałam jego zapędy i lekko dotknęłam jego smukłego policzka.

            Teraz kiedy się trzymam, nie mogę się ponownie przy nim rozbeczeć, o nie… dam radę i nie pozwolę sobie na to, choć w moich oczach już stanęły łzy złości.

            - I tak mocno uderzył cię z otwartej ręki? – zdziwił się, opuszkami palców delikatnie przejeżdżając po obolałym policzku. Poczułam, jak przez moje ciało przeszedł dreszcz.

            - Szczerze mówiąc nie zdążyłam zarejestrować, jak on właściwie to zrobił.

            Palnęłam go palcem w nos, żeby przestał już tak bacznie mnie obserwować.

            – Nie patrz już tak na mnie. – Uśmiechnęłam się do niego, odwracając nieco wzrok.

            Wyczułam, że jego duże dłonie stopniowo wkradają się na moje biodra. Oparłam się stabilniej na szafkach, wzdychając głęboko i czując jego bliskość. Przez chwile staliśmy w milczeniu. Pomyślałam o naszym niedawnym pocałunku, będąc prawie pewną, że on myśli o tym samym. Jego słodki oddech delikatnie pieścił skórę mojego policzka, zanim nasze usta namiętnie połączyły się. Westchnęłam cicho, przysuwając się jeszcze bliżej niego. Oderwałam się na chwilę, chcąc spojrzeć w jego oczy, gdzie widziałam już teraz tylko nutki pożądania. Oblizał delikatnie dolną wargę i nie czekając na moją reakcję znów wpił się w moje wargi, bardziej się do mnie przysuwając. Prawie widziałam iskry, jakie wytwarzały się pomiędzy naszymi ciałami. W mojej głowie prawie wcale nie było już Johna. On został gdzieś daleko, a ja teraz byłam tutaj. Niech się dzieje, co chce, mam już dość uważania na każdym kroku!

            Jego wargi przesunęły się po skórze mojej szyi, a ja ponownie westchnęłam, czując dreszcze przebiegające po moim ciele. Całował mnie delikatnie, jakby bał się, że nagle zniknę. Dłonie zsunął na moje pośladki, a mnie oblała fala gorąca, kiedy zręcznie podrzucił mnie do góry i posadził na kuchennych szafkach, stając między moimi udami. Usłyszałam dźwięk szkła i już wiedziałam, że poprzewracaliśmy szklanki na herbatę. Oboje nie zwróciliśmy na to większej uwagi, będąc coraz bardziej skupionymi na sobie. Dawaliśmy upust emocjom i uczuciom, które gromadziły się w nas od pierwszego spotkania, a spotęgował je niedawny pocałunek. Popatrzyłam na niego przytomnie. Kiedy to wszystko wydarzyło się pomiędzy nami? Kiedy zagalopowało tak daleko? Zayn i ja, ja i Zayn. Wiedziałam, że on tego nie przerwie, a i ja nie miałam takiego zamiaru. Znów musnęłam jego wargi, wyczuwając, że delikatnie się uśmiechnął. Spojrzałam na niego przelotnie i zacisnęłam nogi wokół jego tułowia. Szybko wsunęłam dłonie pod jego wielką koszulkę, opuszkami palców drażniąc jego skórę. To wszystko działo się w niesamowicie szybkim tempie. Ania! Co ty robisz, dziewczyno?

            A ja po prostu pozbyłam się jego koszulki. Moim oczom ukazał się jego umięśniony tors. Przełknęłam głośno ślinę i poczułam, jak jego palce muskają skórę pod moją bluzką. Patrzył na mnie niepewnie, zdziwiony rozwojem wypadków. Był tak samo zdezorientowany jak ja! W końcu to miał być tylko niewinny pocałunek… Uśmiechnęłam się jednak do niego i z błyskiem w oku odepchnęłam od siebie. Popatrzył na mnie zbolałym wzrokiem i cicho jęknął. Ja jednak bez słowa złapałam jego dłoń i poprowadziłam do swojej sypialni. Idąc za mną, objął mnie, nosem wodząc po moim ramieniu. Po chwili leżałam już pośród miękkich poduszek, a on pochylał się nade mną, muskając napiętą szyję. Kasztanowe włosy rozsypały się gdzieś po pościeli i ramionach, kiedy zaplątał w nie swoją dłoń. Ściągnął moją koszulkę, a następnie dżinsy. Pocałunkami schodził aż do biustu. Kiedy musnął delikatną skórę piersi, westchnęłam ciężko. Jego zwinne palce przebiegły wzdłuż mojego ciała.

            - Jesteś tego pewna? – zapytał, a ja zaśmiałam się w myślach.

            - Pośpiesz się – mruknęłam wymownie i poprowadziłam jego dłonie do zapięcia mojego stanika.

            Szybko się go pozbył, uwalniając nieduże piersi. Jego usta przylgnęły do nich, a ja wplotłam palce w długie warkoczyki, rozsypane po szerokich ramionach. Ciepłe dłonie wyznaczały swoją własną ścieżkę, która biegła poprzez moje ciało. Błądziły gdzieś w okolicy ud, przesuwały się coraz wyżej, a mój oddech stawał się coraz cięższy. Czułam jego pragnienie i widziałam pożądanie w jego błyszczących oczach. Byłam pewna, że on widzi to samo, wymalowane na mojej twarzy. Mimo to całował nieufnie, jakbym zaraz miała się rozmyślić lub po prostu zniknąć. Nawet nie byliśmy razem, ale ja już byłam wystarczająco poplątana w tym, co mnie otaczało. Chyba tak naprawdę wcześniej byłam nie z tą osobą, z którą chciałam, aby coś mnie łączyło.

            Zawahałam się, lecz tylko na chwilę, tak naprawdę doskonale wiedziałam, czego chcę w tej chwili. Słyszałam jego ciche szepty. Czując gorąco jego ciała, chciałam go mieć jak najbliżej siebie. Całowałam go przelotnie, dłonie zaciskając na jego barkach.

            Teraz moja sytuacja zmieniła się i chyba skomplikowała jeszcze bardziej.



                                                             *



jakiś czas później



            Obudził się wcześnie rano. Jego twarz wtulona była w miękkie kasztanowe włosy rozsypane po poduszce. Rękę ulokowaną miał wokół jej pasa i ani myślał wypuścić ją z objęć. Leżała tyłem do niego, dłoń trzymając na jego dłoni. Uniósł nieznacznie głowę, chcąc przyjrzeć się dziewczynie. Westchnął błogo, przypominając sobie wczorajszy wieczór, po którym ufnie w niego wtulona ułożyła się do snu. Nie interesowała się, czy nie musi wyjść, po prostu założyła udo na jego biodro i jeszcze raz pocałowała go w szyję. Wciąż czuł jej słodkie usta, których ciągle było mu mało. Spojrzał na jej twarz i smukłe ramię wystające zza kołdry. Przyciągnął ją do siebie mocniej, uważając by się nie obudziła. Zielone oczy nadal pozostały jednak zamknięte, a ona spała spokojnie. Uniósł się ponownie i musnął pewnie jej szyję. Jeszcze raz i jeszcze drugi. Odgarnął jej ciemne włosy i przesunął wargami po jej uchu, a potem po ramieniu. Ciągle było mu jej mało, a teraz kiedy wreszcie bezkarnie mógł ją pocałować, nie mógł się powstrzymać. Przejechał delikatnie ustami po jej obolałym policzku, a ona wciąż spała. Gdyby mógł to zrobiłby coś temu palantowi, Johnowi. Już dawno wiedział, że on nie jest odpowiednim chłopakiem dla niej. Tak naprawdę ciągle myślał o sobie na jego miejscu. Nie mógł dopuścić do siebie myśli, że ktoś inny mógłby kiedyś znajdować się tu, gdzie teraz był on. Zjechał dłonią na jej podbrzusze, gładząc delikatnie aksamitną skórę. Bał się momentu, w którym się obudzi. Bał się, że będzie żałowała tego, co się stało, że go odepchnie lub po prostu zostawi z tym wszystkimi wspomnieniami, które wbiły się do jego głowy. Po chwili wymknął dłoń z jej uścisku i odsunął się od niej. Usiadł na łóżku, po czym przebiegł wzrokiem po jasnym pokoju, szukając swoich spodni, gdzie znajdowała się jego komórka. Kiedy dostrzegł je na podłodze, szybko sięgnął w tamtym kierunku. Wyjąwszy z kieszeni telefon, odblokował go i zerknął na mały ekran. No tak, jasne. Harry znów nie daje mu żyć. Pokiwał z dezaprobatą głową i otworzył wiadomość.

            - Znów nocujesz u niej? Nie marudzę, wolę po prostu wiedzieć!

            Zaśmiał się, czytając jego słowa. Szybko odpisał krótką wiadomość.

            - Nawet nie wiesz, co to była za noc. – Uśmiechnął się pod nosem, wiedząc, że wzbudzi ciekawość kolegi.

           Harold ciekawski, to Harold nieznośny i strasznie wnerwiony, że nie jest o czymś poinformowany. Dobrze mu tak. Przez chwilę nie otrzymywał żadnej odpowiedzi. Jak mógł się spodziewać, jego komórka zaczęła nagle intensywnie wibrować.

            - Harry, ty kretynie – mruknął pod nosem, odrzucając gwałtownie połączenie.

            - Zayn? – Nagle słodki głos przeszył jego uszy, a po ciele przeszedł milion dreszczy.



                                                 *



            Otworzyłam zaspane oczy, a wspomnienia z ubiegłego wieczoru wróciły z niesamowitą siłą. Odwróciłam się, nie wyczuwając nikogo obok mnie.

            - Zayn? – spytałam w przestrzeń.

            - Tu jestem. – Usłyszałam jego kojący głos i od razu mi ulżyło.

            Bałam się, że mnie zostawi, że tak po prostu wyjdzie i potraktuje, jak każdą wcześniej. Wydreptał sobie ścieżkę, wiodącą przez moje marzenia. Nie wytrzymałabym, gdyby tak po prostu teraz zniknął.

            Zakryłam się kołdrą pod samą szyję, przebiegając wzrokiem po podłodze, gdzie znajdowały się nasze ciuchy. Zarumieniłam się lekko, gdy poczułam, jak chłopak przybliża się do mnie i składa delikatny pocałunek w kąciku moich warg. Uśmiechnęłam się automatycznie, zwracając twarz w jego stronę.

            - Tylko nie mów mi, że zrobiłaś to tylko po to, żeby się pocieszyć z powodu straty chłopaka. – W jego oczach dostrzegłam… obawę?

            - No coś ty! – obruszyłam się, uderzając go lekko w ramię.

            Jakiś dziwny kamień spadł mi właśnie z żołądka. W takim razie był tutaj. Nadal był ze mną i nie wycofał się ze wszystkiego. Jego dłoń czule głaskała mój policzek, a ja spoglądałam nieśmiało w jego oczy. Wszystko potoczyło się tak szybko, że nadal nie byłam w stanie zebrać myśli. Wiedziałam jednak, że cały czas chodziło mi tylko i wyłącznie o niego. Jednego byłam pewna. John nawet nie przemknął mi przez myśl, gdy tylko wargi Zayna dotknęły moich. Niepewnie musnęłam jego usta, a dłonie usadowiłam na jego nagiej klatce piersiowej. Ponownie opadliśmy na pościel.

            - John to już przeszłość – odezwałam się, kładąc głowę na jego ramieniu. Poczułam, jak jego dłoń przeczesuje moje splątane włosy. – Chyba dopiero teraz zrozumiałam, że on tak naprawdę nigdy mnie nie kochał – stwierdziłam. Popatrzyłam w jego ciemne oczy, znajdując w nich zrozumienie i ciepło, którego tak bardzo teraz potrzebowałam. – Jestem głodna – dodałam po chwili, gładząc jego szyję wyciągniętą ręką. Zaśmiał się pod nosem.

            - Zaraz coś ci przygotuję, a ty idź do łazienki.

            Podniósł się do pozycji siedzącej, a ja razem z nim.

            - Ale nigdzie nie pójdziesz?

            - Będę tutaj cały czas.

            Musnął ustami mój nos, na co rozpromieniłam się. Po chwili jednak niezdecydowana przygryzłam wargę. Złapałam mocno za kołdrę.

            - Ja ją zabieram. – Wskazałam na materiał, zaciśnięty w mojej dłoni, po czym starannie owinięta udałam się w stronę łazienki, nawet na niego nie zerkając. Słysząc cichy gwizd, ze śmiechem wyrzuciłam cienką kołdrę za drzwi i schowałam się w małym pomieszczeniu. Weszłam pod prysznic, szybko obmywając całe ciało.  
  Westchnęłam ciężko, gdyż ciągle znajdowałam się w innym wymiarze. Czy to możliwe, że wszystko działo się naprawdę? Nie mógł do mnie dotrzeć fakt, jak daleko się posunęliśmy, choć jeszcze niedawno sprawialiśmy całkiem inne pozory. Oparłam się o płytki, a ta noc znów do mnie powróciła. Było tak cudownie! W dodatku dawno już nie spałam tak spokojnie. Jego ramię owinięte wokół mojego pasa i sama obecność, która sprawiała, że czułam się bezpieczniejsza. Nie pamiętam, kiedy ostatnio z Johnem przeżywałam tak piękne chwile. Lepiej jednak o tym nie myśleć. Owinęłam się w ręcznik i przetarłam włosy, rozpuszczając je po ramionach. Na boso wyszłam z łazienki. Z nieodłącznym uśmiechem, widniejącym na mojej rozpromienionej twarzy, na czubkach palców powędrowałam do kuchni. Zobaczyłam go stojącego przodem do blatu w samych bokserkach. Wzięłam głębszy oddech, żeby nie zdradzić od razu swojej obecności. Po cichu podeszłam do niego i objęłam w pasie od tyłu. Przylgnęłam do niego jak rzepa i po chwili musnęłam jego nagi bark. Nie potrafiłam opisać uczuć, jakie towarzyszyły mi przy nim. Tak zwane motylki w brzuchu szalały, a ja nie mogłam się zmusić, żeby go puścić. Oparłam głowę na jego barkach i uśmiechnęłam się pod nosem, gdy przejechał swoimi dużymi dłońmi, po moich. Czułam ciepło w sercu, a uśmiech sam wkradał się na moją zarumienioną twarz. W końcu jednak puściłam go, aby mógł odwrócić się w moją stronę.

            - Teraz twoja kolej. Możesz iść do łazienki – mruknęłam, wspinając się na palce, żeby dosięgnąć jego ust. Schylił się ku mnie i krótko połączył nasze wargi.

            Mój świat zawirował. Nie wiedziałam już, gdzie się znajduję i co się ze mną dzieje. Wszystko oszalało, zrobiło się nagle jaśniejsze i lepsze! Nie byłam pewna, czy nie za wcześnie było na poważne wyznania. Jednak teraz mogłam dostrzec, że nazywanie miłością czegoś, co czułam do Johna było błędem. Wtedy ciągle miałam nadzieję, że John jednak ze mną będzie. Wbrew wszystkiemu co się działo, ślepo wierzyłam, że mnie kochał. Byłam głupia, szukając ciepła drugiej osoby i nie zauważając, że to czego potrzebuję daje mi ktoś inny, ktoś kto znajdował się tuż obok mnie.

            Poczułam jak Zayn w jednej chwili czule pocałował oba kąciki moich ust. Zorientowałam się, że jego dłonie szukają krańca mojego ręcznika. Ze śmiechem złapałam za niego, nim on go odnalazł. Wymsknęłam się z jego objęć i sięgnęłam po jedną z kanapek. Byłam taaaaka głodna! Z pełnymi ustami popchnęłam go w kierunku łazienki, a sama usadowiłam się na blacie, smakując zwykłe, a jednak przepyszne kanapki z masłem orzechowym.

9 komentarzy:

  1. o jejku, o jejku, o jejku ja szaleje! Ania nareszcie zrozumiała że to nie buła miłość! grzeczna dziewczynka!
    czekam na ciąg dalszy Ross.

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! Umarlam *.* Huhuhu <3 nareszcie Ania zrozumiala, ze John nie byl dla niej i ze z niego swinia. P bozii, jaram sie tym rozdzialem jak pochodnia :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Woooooooo ...... !!! Zajebisty <3 Kocham toooooo <3 .!!!! Czekam na następny rozdział <3 .!!! ;D ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham twoje imaginy Jolks <3<3<3 juz nie moge sie doczekac następnego ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaaaaynnnn <33333 awwwww ;333333333 należy im się obojgu szczęście xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Awwwwww.... Cudownyy <3 *,* Czekam na nastepny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. aaaaaww, genialny. Już się nie mogę doczekać kolejnego. Coś wspaniałego. Życzę dalszej weny :)
    eyes-of-the-world.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Twoje opowiadanie jest świetne, świetne i takie realne, opisujesz życie takie jakim jest. mimo że Zayn jest najmniej lubianym przeze mnie członkiem zespołu, to zdecydowanie chciałbym być na miejscu Ani, jest tutaj taki kochany, delikatny i troskliwy, ideał ahhh, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny, świetny, świetny! Uwielbiam :D
    Tak się cieszę, że wreszcie są razem! :)
    Długo mnie tu nie było, musiałam nadrobić 3 rozdziały, które z początku były aż trzema długimi rozdziałami, a kiedy tylko skończyłam je czytać poczułam, że te tylko trzy rozdziały, były tak krótkie.. Kocham ♥
    http://letmefeeloursicklove1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy oddany komentarz, kocham Cię! x